Gdy obudziłam się następnego ranka Lillian już nie było. No tak. Pewnie pomaszerowała do pracy. Ledwo zwlekłam się z łóżka wypijając mocną kawę. Tego mi było trzeba. Dużej dawki kofeiny.
Postanowiłam zrobić sobie śniadanie, lecz gdy otworzyłam lodówkę ujrzałam tylko świecącą żarówkę i pół wyschniętej cytryny. Nie chciało mi się za bardzo iść do sklepu ale cóż po południu mam zajęcia na uczelni a głodna cały dzień chodzić nie będę. Zdjęłam wiec pidżamę i przebrałam się w jeansy i ciepłą bluzę. Wychodząc z domu pewne auto przykuło moją uwagę. Podeszłam więc bliżej i zapukałam do okna po czym kierowca wysiadł.
-Nie wystarczająco jasno się wczoraj wyraziłam?- zapytałam krzyżując ręce na piersiach.
Złość mi minęła. Nie byłam tak wściekła jak poprzedniego dnia lecz trzeba było skończyć tą całą szopkę.
-Michelle....Ja, nie miałem wczoraj zamiaru, ale.....- blondyn wyraźnie zaczął się jąkać.
Pokiwałam bezradnie głową i powiedziałam:
-Nieważne.
-Poczekaj- zatrzymał mnie Reus- Może się przejdziemy.
-Marco nie mam zbytnio czasu...
-Dziesięć minut okey?
-Siedem. Chodźmy.
-Szliśmy tak chwilę w milczeniu. Zerkając na Marco widziałam jak bawi się palcami u rąk.
-Bo ręce sobie połamiesz- zaczęłam
-Co?
-Dobra, chyba mieliśmy porozmawiać tak?
-Tak. Michelle. Przyszedłem Cię przeprosić. Nie powinienem wtrącać się w waszą kłótnię. A Suzy przyznała się do wszystkiego. Przepraszam. Widzisz ona jest bardzo zazdrosna i...
-Reus, ok. Rozumiem to. Przyjmuję przeprosiny.- przerwałam blondynowi, bo na sam dźwięk imienia tej dziewuchy robiło mi się niedobrze.
-A teraz przepraszam naprawdę muszę już iść.
-Czekaj, mam jeszcze jedną prośbę. Wiele par rozstaje się i zostaje przyjaciółmi. Nie może tak być z nami? Minęło już pół roku.
Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Po prostu nie wiedziałam. Przyjaciel to ktoś komu się mówi o wszystkim. Kogo się kocha ale w taki inny sposób jak rodzeństwo. Czy byłam na to gotowa? Nie, na pewno nie. Ale przecież nie mogłam mu tego powiedzieć. Odrzekłam więc tylko:
-Możemy spróbować.
-Świetnie, więc zapraszam Cię jutro do siebie na imprezę, będą chłopacy z BVB, możesz też kogoś wziąć ze sobą. Im nas więcej tym lepiej. Co Ty na to|?
Takiej propozycji się nie spodziewałam. Co ja na to? Kategorycznie myślę, ze nie jest to dobry pomysł. Tylko jak mam wybrnąć z tego? Trudno chyba wyjścia nie mam.
-Ok, przyjdę o której?
-20.00
***
-Zwariowałaś? Nie nadaję się na takie imprezy. Nienawidzę piłkarzy!- twierdziła Lillian, którą siłą ciągnęliśmy z Mattem na imprezę do Reus'a.
-Masz się ładnie uśmiechać i być grzeczna- stwierdziłam naciskając dzwonek przy drzwiach.
Po chwili wrota się otworzyły i ku naszym oczom pokazał się Mario, który już nieco był wstawiony ale jakże usmiechnięty.
-No, Dzień Dobry- krzyknął z entuzjazmem.
-Dla kogo dobry dla tego dobry- rzuciła Lil wymijając bruneta.
-Koleżanka zawsze taka nabzdyczona?
-Nie przypominam sobie, żebyśmy byli na Ty- krzyknęła już oddali dziewczyna
-Nie przejmuj się nią- poklepałam Mario po ramieniu po czym ruszyliśmy z Mattem do środka.
***
Impreza trwała w najlepsze. Lillian gdzieś zniknęła z mojego pola widzenia a Matt, no właśnie...
Chyba znów okupuje łazienkę. Mój kochany przyjaciel ma zwyczaj zwiedzania cudzych toalet.
Nieopodal mnie stała ta cała Suzy klejąc się do Marco. Nie spuszczała z niego wzroku. Pewnie czuła się zagrożona czy coś. Postanowiłam nalać sobie drinka, gdy poczułam czyjeś dłonie na moich biodrach. Odwróciłam się na jednej nodze , tak że mi się skrzyżowały i poczułam dość natarczywe zetkniecie się naszych warg. Nie mogłam się od Niego uwolnić. Nie czułam nic, motylków w brzuchu, podniecenia..nic..zdaje się, że on też nie, bo było widać jak strasznie udaje.
-Mario, co Ty wyprawiasz?- szepnęłam prosto do ucha Goetze'go, który zrobił to samo:
-Zaufaj mi. Chodź. Wszystko Ci wytłumaczę- po czym chwycił moją dłoń i zaprowadził mnie do kuchni wymijając Reus'a i Suzy, którzy nie mogli oderwać od nas wzroku.
-----------------------------------------------------------
Hej:***
Napisałam w końcu kolejny rozdział:)
Dziękuję Wam wszystkicm za komentarze, wyświetlenia!!!!!
Masakra, tak sie cieszę!!!:)
Buziaki:**
Monika
Accch czyżby nasz Mario miał jakiś genialny plan ?! ;d Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału i tego co się dalej wydarzy. Proszę Cię, dodaj ten rozdział jak najszybciej.
OdpowiedzUsuńRozdział rzecz jasna fantastyczny, tak jak całe to opowiadanie ;)
Czekam niecierpliwie i pozdrawiam ;)
dobrze, że dała sie przeprosić:)
OdpowiedzUsuńRany Boskie już myślałam, ze to Reus ją pocałował!!!
Ciekawe co nasz Mario wymyślił:D
Buźka<33
Ja też byłam pewna, że to Marco się tak do niej przyssał ;D
OdpowiedzUsuńCo ten Mario może knuć?;> Czyżby jakiś genialny plan, który ma połączyć Michelle z Marco?
Ale jestem ciekawa, teraz będę codziennie dwa razy dziennie sprawdzać czy nie dodałaś rozdziału ;D
-Kamila ;>
Matko teraz to mnie potrzymałaś w napięciu!
OdpowiedzUsuńCiekawe co on znów wymyślił!
Hahahaha<33
Czekam na nn:)
Buziaki:**
Mario coś knuje i mi się to podoba :D Ciekawe czy chce zeswatać Marco i Michelle? ;> Ten rozdział jest po prostu genialny! :) Nie mogę doczekać się następnego! ;p Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńooo Mario już mi sie podoba! haha:D
OdpowiedzUsuńCiekawe co takiego wymyślił:D
Czekam na nn:)
Buziaki:**
http://bvb-my-life.blogspot.com/
Byłam pewna, że to Marco ! Ciekawa jestem, co ten Mario wymyślił, hah, jest genialny, na pewno ma jakiś cudowny plan ! :D Czyżby chciał ich zeswatać i wzbudzić w Marco zazdrość ? Mam nadzieję, że czym prędzej zaspokoisz moją ciekawość i dodasz nowy rozdział bo nie mogę się doczekać ! Pozdrawiam : *
OdpowiedzUsuńRozdział świetny. Ciekawa jestem co się dalej wydarzy czekam na rozdział siódmy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :-)
ciekawe co ten Mario knuje :D rozdział świetny, czekam na kolejny i zapraszam http://pomimowszystkokocham.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń