niedziela, 29 września 2013

Rozdział 2- Przypadkowe spotkanie

"Para wygląda na bardzo zakochanych"
Przed oczami miałam wciąż artykuł z gazety. Byłam tak zmęczona podróżą, że nawet nie miałam chęci siłować się z powiekami więc udałam się w krainę Morfeusza.
                        -Marco, musimy porozmawiać- rzekła dziewczyna
                        -Okej, coś się stało?
                        -Wyjeżdżam do Mediolanu, jutro.
                         -Naprawdę?
                         -Dostałam propozycje pracy razem z włoskimi projektantami. Będę tam cały rok.
                         -To świetnie. Wreszcie Cię docenili. Wiesz co? W sobotę gramy mecz, już nie mogę się                                 doczekać, pogromimy Bayern co nie?
                         -T-tak na pewno..- odparła smutno brunetka po czym podjęła jedną z najważniejszych                                decyzji w swoim życiu.
                          -Marco? To nie ma sensu.
                        -Co nie ma sensu? Nie chcesz tam jechać?
                        -Nie o to chodzi Reus. Koniec z nami. Nie widzisz co się z nami stało? Oddalamy się od                                siebie, wiesz może to nie jest jeszcze na nas czas. Najwidoczniej nie dorośliśmy                                            jeszcze do  poważnego związku. Jutro wylatuję do Włoch- stwierdziła                                                            dziewczyna mając nadzieję, że blondyn ją zatrzyma ale nic takiego nie miało miejsca. 

Poderwałam się z łóżka  z bólem głowy. Wspomnienia wracają, kręcą się wokół mnie. Lecz nie mam czasu na użalanie się nad sobą,bo do mieszkania wparował Matt, bez pukania oczywiście jak zawsze.
-Jeszcze w pidżamie? No ile można spać kobieto?- rzucił na powitanie brunet
-Matty, słonko też się cieszę, że Cię widzę. Dzień dobry- przywitałam się całując w polik mojego przyjaciela.
Postanowiłam iść się ogarnąć do łazienki, nie chciałam, żeby Matt zorientował się, że miałam wciąż podpuchnięte oczy. Gdy wróciłam do kuchni na stole wyczekiwała na mnie świetnie pachnąca jajecznica.
-Brakowało mi tego we Włoszech- stwierdziłam siadając do stołu.
-Shelly? Może Lillian udało Ci się oszukać ale ze mną nie jest tak łatwo. Nie zapomniałaś o nim, prawda?
Oderwałam się od stołu i podeszłam do okna opierając się o parapet.
-Matt, ja,ja...Tak to prawda. Gdy wyjeżdżałam do Dortmundu to byłam zła. Byłam wściekła na Marco, że mnie nie zatrzymał, byłam zła na nas obojga, że zaprzepaściliśmy tą szansę ale stwierdziłam, że dobrze robię kończąc ten związek. W Mediolanie nie miałam zbytnio czasu na rozmyślanie. Pracowałam non stop. I to jest właśnie dobry sposób. Zamierzam jak najszybciej otworzyć butik i zająć się pracą. Gdy tu przyjechałam wspomnienia odżyły. Każdy kąt tego domu, każda rzecz przypomina mi o tym co tu było pół roku temu....Matty widziałeś ją?- zapytałam znienacka
-Tak, kiedyś widziałem ich razem- Mattiemu nie trzeba było tłumaczyć dwa razy o kogo mi chodzi.
-No właśnie. To modelka. Popatrz na nią a potem na mnie....
-Shelly przecież...
-Nie Matt, to nie chodzi o to, ze potrzebuję dowartościowania. Lecz o to, że oni są szczęśliwi, rozumiesz? Może ja Go kocham ale on już nie. To nie ma sensu.

Od razu było mi lżej jak porozmawiałam z brunetem. Ktoś kiedyś powiedział, że geje to najlepsi przyjaciele kobiet. I to jest święta prawda. Znam się z Mattem znacznie krócej niż z Lillian, ale często jest tak, że to jemu się najpierw zwierzam.
-Shelly, mam pomysł. Skoro każdy kąt tego domu przypomina Ci o przeszłości to zmieńmy to.
-Chcesz, żebym wyprowadziła się stąd?
-Nie, po prostu zróbmy generalny remont. Wyrzućmy te meble, zmieńmy kolor ścian. Zawsze mówiłaś, ze chcesz mieć zielone ściany no i to Twoje stare biurko zaraz się rozleci.
-Wiesz co? Masz rację. Zróbmy to.
Nie namyślając się długo ruszyliśmy w miasto aby dokonać zakupów.

***

Szczęśliwi po udanych zakupach kierowaliśmy się w stronę domu gdy zobaczyłam sylwetkę......Mario. Tak ten sam Mario Goetze, który powinien być w Monachium.
-Mario?
-Michelle?- zapytał w tym samym czasie.
-Shelly, to ja juz pójdę- stwierdził Matt ulatniając się w ekspresowym tempie.
-No cóż, to może pójdziemy na kawę?- zapytał brunet
-Tak jasne, możemy.
Usiedliśmy przy stoliku, tak jakby nigdy nic. Rozmowa zbytnio nam się nie kleiła więc musiałam ratować sprawę:
-Co tam u Ann?
-Dobrze. Chyba dobrze.
-Chyba?
-Okłamywała mnie. Powiedziała, że jest w ciąży tylko dlatego, ze nasz związek się rozpadał. Zerwaliśmy.
-przykro mi, nie wiedziałam.
-Nie szkodzi
Znów nastała krępująca cisza.
-A co tam u.....- już miałam spytać Mario o jego najlepszego przyjaciela, ale wypaliłam tylko- u Ciebie?
-Niedawno wróciłem z Bayernu, wiesz zdałem sobie sprawę, ze nigdzie nie jest tak dobrze jak w Dortmundzie.
-Tak, coś o tym wiem.Wróciłam wczoraj z Mediolanu.- odrzekłam.
-Właśnie miałem pytać. Nie powinnaś być we Włoszech?
-Byłam pół roku, tyle mi wystarczy. Teraz jestem w Dortmundzie i otwieram swój własny butik.- uśmiechnęłam się nieśmiało.
-Mario, przepraszam Cię ale mam dziś remont i lada chwila przyjedzie do mnie ekipa remontowa więc muszę się zbierać. Przepraszam i dziękuję za kawę.
-Nie szkodzi...Michelle?
-Tak?
-Masz tu mój nowy numer, daj znać jak otworzysz ten swój butik, chętnie wpadnę.
-Jasne, dzięki- odrzekłam i ruszyłam w kierunku postoju taksówek.
*************************************
Hej:**
Po pierwsze to chciałam bardzo podziękować za to, ze odwiedzacie tego bloga:)
Pod 1 rozdziałem było 8 komentarzy:)
Dziękuję<33
Nie spodziewałam się ani jednego więc z całego serducha Wam dziękuję:)
Mam nadzieję, że nie przynudziłam za bardzo:)
Pozdrawiam|:**
Monika

środa, 25 września 2013

Rozdział 1-Powrót

Po półrocznym pobycie w Mediolanie powracam do Dortmundu jako początkująca projektanka mody. Tęskniłam za tym miastem jak i za dwójką wspaniałych ludzi: moją najlepsza przyjaciółką Lillian, z którą znam się od dziecka i za moim przyjacielem Mattem, który jest najzwyczajniej w świecie gejem i się tego nie wstydzi. Jestem Michelle Bieller i wróciłam do domu jeszcze z jednego powodu: we Włoszech nie miałam żadnych przyjaciół. Dwadzieścia cztery godziny na dobę zajmowałam się pracą.
-Shelly więc dlaczego tak szybko wróciłaś?- z otępienia wyrwał mnie Matt, który czuł się w moim domu jak u siebie.
-No stęskniłam się za Wami.
-Znamy Cię za dobrze Michelle, nie przerywałabyś rocznego kontraktu we Włoszech tylko dlatego, że stęskniłaś się za starymi przyjaciółmi- wtrąciła Lillian.
-Jeszcze nie takimi starymi- zaśmiałam się na co zarówno Lillian jak i Matt zgromili mnie wzrokiem.
-Shelly, co się dzieje?- zapytał brunet.
Wzięłam głęboki oddech i zamierzałam im wszystko powiedzieć, to i tak było nieuniknione. Oni powinni pracowac w policji, z każdego by wyciągnęli potrzebne informacje.
-Lill, Matty ja naprawdę się za Wami stęskniłam. Dostałam to roczne stypendium w Mediolanie i mogłam pracować z najlepszymi ale za to musiałam dawać z siebie wszystko. Wstawałam o 6.00 rano i kładłam się spac o 3.00 i tak przez całe siedem dni w tygodniu. Przez te pół roku, które tam byłam nie zwiedziłam Włoch, nie byłam na żadnej imprezie. Obracałam się wśród bogatych i często dużo starszych ode mnie ludzi, którym brakowało wciąż czasu. Nie miałam do kogo się odezwa. z kim porozmawiać. Kiedyś się obudziłam i zapytałam się siebie co ja tu robię?. W Dortmundzie wszystko miało sens, miałam marzenia....projektowanie to była moja pasja a w Mediolanie to stało się uciążliwe. Nie lubiłam tego co robię. Wzięłam więc papiery i wróciłam. Powracam na studia i otworzę swój własny butik. Zacznę wszystko od początku i będę robic to co kocham.
Po kilku minutowej ciszy Lillian aby rozładować atmosferę zapytała:
-Myślałam, ze przedstawisz nam jakiegoś przystojnego Włocha....Bo przecież miałaś tam kogoś, prawda?
Spojrzałam na nią pustym wzrokiem jakby powiedziała cos w innym języku a ja tego nie rozumiałam.
Ukradkiem z boku całej sytuacji przyglądał się Matt.
-Nie zapomniałaś o nim, prawda?
Spojrzałyśmy obie na bruneta, który trafił w samo sedno sprawy jak zawsze zresztą. I to mnie czasem w nim wkurza, że zawsze ma rację.

Ale do rzeczy, zapomniałam coś  sobie opowiedzieć.
Gdy miałam 19 lat poznałam chłopaka- Marco Reusa'a. Była to moja pierwsza milosc. Jestem z domu dziecka i nie ufam ludziom, więc gdy obdarzyłam kogoś zaufaniem to znaczy, że jest wyjątkowy. Byliśmy ze sobą dwa lata. On był początkowym piłkarzem, który dostał się do podstawowego składu BVB a ja byłam na pierwszym roku moich wymarzonych studiów. Wstawałam, szłam na zajęcia i gdy wracałam rysowałam moje projekty i po nocach je szyłam.
Wydawało mi się, że jak się jest z kimś w związku tak długo, to specjalnie nie trzeba się starac. Przecież to było takie oczywiste, ze będziemy razem. Któregoś dnia rektor mojego wydziału zaproponował mi wyjazd do Mediolanu. Zgodziłam się od razu nie prosząc nawet o kilka dni do namysłu aby porozmawiać z Reusem. Tego samego dnia postanowiłam o wszystkim opowiedzieć Marco. Miałam cichą nadzieję, że powie jak bardzo będzie tęsknił i będzie próbował mnie zatrzymać, lecz ni takiego się nie stało. Ucieszył się tylko,że ktoś docenił moją pracę i zaczął oowiadac mi o swoim najbliższym meczu. Oddaliliśmy się od siebie. Dobrze o tym wiem. Kochaliśmy się ale to było za mało. Tej samej nocy powiedziałam blondynowi, że to koniec. Związek nie miał sensu. Z samego rana wyleciałam do Włoch.

-Shelly, Shelly-Matt zaczął machac mi rękoma przed oczami- więc co z Marco?
-To skończony rozdział. Nie ma o czym gadac- stwierdziłam.
-To dobrze, że tak sądzisz- powiedziała Lillian na co Matty zaczął pukac się w czoło pokazując Lill, że jest głupia.
-No co? Ktoś jej musi powiedzieć- rzekła dziewczyna
-Ale co powiedzieć?- spytałam
-No ktoś musi ale tak od razu pierwszego dnia po powrocie? Lill masz nie wyparzony język!- skwitował brunet
-Czy możecie nie rozmawiać tak jakby mnie tu nie było?- zapytałam -Lill o co chodzi?
-O to- rzuciła mi gazetę na stół - strona 16
Otworzyłam posłusznie gazetę na tejże stronie a tam widniał kolorowy napis.
                                              "Nowa zdobycz Marco Reus'a"

Marco Reus wczoraj pokazał się na imprezie sportowej sponsorowanej przez firmę Rexona z wysoką blondynką Susanne Kieler. Para wygląda na bardzo zakochanych....

Dalej nie czytałam tego artykułu. Lillian i Matt patrzyli na mnie jak para sępów czekając na to co powiem.

-Ładna- stwierdziłam, na co Lill wybałuszyła oczy.
-Ładna? Dziewczyno co Ty gadasz? Ma za duży nos, krzywe nogi i pewnie zombie jej wyssało mózg. Jak możesz to tak spokojnie mówic?
-Lillian spokojnie. Jest dobrze ok? Już nic do niego nie mam. To skończone. Nie wracajmy już do tego więcej.
---------------------------------------------------------------
Witam:)
Na moim blogu:)
Mam nadzieję, że jedynka się spodobała i zostaniecie tu na dłuzej:)
Pozdrawiam:**
Monika


wtorek, 24 września 2013

PROLOG

MEDIOLAN
                                            DORTMUND

      POWRÓT
                                                             KOBIETA
 MĘŻCZYZNA
                                      MODA

         SPORT
                                                           ZERWANIE

PRZYJAŹŃ
                                             MIŁOŚC

Innymi słowy zapraszam na mojego nowo powstałego bloga o Marco i Michelle.
Pozdrawiam
Monika:)