niedziela, 26 stycznia 2014

Rozdział 14- Co tu wyjaśniać.

-Ale kochanieńka co tu wyjaśniać, jesteś w ciąży- stwierdziła kobieta.

Spojrzałam na nią nic nie rozumiejącym wzrokiem jakby przed chwilą oznajmiła mi, że mam siostrę bliźniaczkę.
-Słucham?
-Trzeci tydzień. Taka mała fasolka. Nie cieszy się Pani?
-Tak. Oczywiście, że się cieszę. Dziękuję- rzekłam odbierając wydruk badania USG. Szłam powolnie uliczkami Dortmundu nie zwracając kompletnie uwagi na to co się dzieje dookoła. Gdy przestąpiłam próg domu usłyszałam głosy śmiejącej się Lils wraz z Mattem. No tak, mają klucze- stwierdziłam.
- O Shelly!- krzyknęła uradowana Lillian.
-Napijesz się z nami?- zapytał Matt podnosząc do góry butelkę z trunkiem alkoholowym.
Popatrzyłam się na nich beznamiętnie tak aby zaraz spocząć na kanapie.
-Chyba nie powinnam- odrzekłam.
-To co w ciąży jesteś?- zażartował mój błyskotliwy przyjaciel lecz nie było mi za bardzo do śmiechu wiec oboje popatrzyli na mnie jakbym wyszła co dopiero z psychiatryka.
-Ale jak? Z kim?- dopytywali się oboje.
-Ja, ja nie wiem...- zaczęłam szlochać.
-Co?! Nie wiesz nawet z kim?- uniósł się Matt.
-Ja nie wiem jak mogłam do tego dopuścić! To moja wina! Przecież to nie miało prawa się zdarzyć. Nie teraz! Nie z Nim! Co ja mam teraz zrobić?
-Powiedzieć mu. To Reus prawda? To on jest ojcem?- dopytywała się Lil.
Wbiłam tępo wzrok w podłogę by po chwili wybuchnąć.
-Nie ma mowy! Nie ma takiej opcji! Nie mogę mu powiedzieć.
-Shell, jak sobie to wyobrażasz?- wtrącił się Matt- Musisz to zrobić.
-Ale...Ja nie wiem. Zrozumcie mnie. Nie wiem co dalej. Dziś dowiedziałam się, że jestem w ciąży. To powinien być najszczęśliwszy dzień w moim życiu...


***
Czas mijał nieubłagalnie. Ja nie miałam odwagi powiedzieć Reusowi o dziecku. Jak niby miałabym to zrobić. Przygnębienie ciągło mnie w dół coraz to bardziej i bardziej. Wiedziałam, że to nie będzie mój najszczęśliwszy dzień, w dodatku nasz inwestor znów specjalnie tu przyszedł kiedy nie było Matta.
- I jak zastanowiłaś się już?- zapytał
-Nad czym niby miałabym się zastanowić?
-Słuchaj, nieoficjalnie wiem, że klasyfikujecie się na piątym miejscu w rankingu. No przecież oboje wiemy, że chcesz być na szczycie. Ty i Matt.
-Niech Pan posłucha. Nie jestem jakąś tanią dziwką, zeby pójść z takim dupkiem jak Ty do łóżka! Zrozumiano?! Jest Pan obleśny i chyba za stary na takie gierki- wykrzyczałam mu w twarz, widocznie hormony wzięły nade mną górę.
-Pożałujesz tego- stwierdził mężczyzna wychodząc z pomieszczenia oraz taranując ze złości Matta.
-Michelle? Co tu się dzieje?- zapytał
-Wydaje mi się, ze nie mamy juz inwestora.
-Co? O czym Ty mówisz?
-No bo on od jakiegoś czasu proponował mi niemoralne usługi, rozumiesz? Twierdził, ze jak się z Nim prześpię to poprawi nasze miejsce w konkursie.
-Czemu nic mi nie powiedziałaś?
-Myślałam, ze da sobie spokój. Powiedziałam mu jasno i wyraźnie co o tym myślę. Kazałam mu nawet wszystkie sprawy załatwiać z Tobą, zeby zrozumiał. On wiedział, ze Cie nie będzie i specjalnie tu przyszedł. No nie wytrzymałam i zaczęłam Go wyzywać od przeróżnych. Resztę to już widziałeś- stwierdziłam.
-Bardzo dobrze zrobiłaś. Nie stosujemy tu zasady po trupach do celu.
*************************
Cześć mordeczki:**
Co u Was?
U mnie pogrom nauki:)
Ale dałam radę napisać coś :)
Buziaki:**



wtorek, 14 stycznia 2014

Rozdział 13- Można jaśniej?

Obudziłam się z potwornym bólem brzucha. Minęły kolejne 3 dni a ja nadal nie byłam u lekarza. Po prostu czas i natłok zajęć mi na to nie pozwalały. Dziś do pracy tez wyjątkowo wcześnie się udałam aby uporządkować wszystkie faktury, gdy odwiedził mnie niespodziewany gość. Mianowicie nasz inwestor Thomas.

-Przykro mi ale Matta jeszcze nie ma- stwierdziłam przypominając sobie, że dziś Matty miał uzgodnić z nim szczegóły nowej kolekcji.
-Wiem.
-To znaczy?- zdziwiona zapytałam.
-Słuchaj- zaczął inwestor - dobrze oboje wiemy jak to jest w świecie mody. Możesz być niewiadomo jak utalentowanym ale bez znajomości nic nie zrobisz. A tak się składa, że jestem cenionym człowiekiem.
-Nie rozumiem nadal?


-Mogę Wam pomóc ale nie ma nic za darmo.
-Mógłby Pan jaśniej?
Mężczyzna zbliżając się na niebezpieczną odległość rzekł:
-Zrobisz coś dla mnie a ja zrobię coś dla Ciebie jasne?- zapytał gładząc palcami mój policzek.
-Chyba nie skorzystam z pańskiej oferty, wszystkie sprawy proszę załatwiać z Mattem- powiedziałam wymijając mężczyznę. W tej samej chwili do salonu wpadł Matty. Jak zwykle uratował mnie z opresji, bo nie wiem do czego ten facet jest jeszcze zdolny.

***

-Shelly coś się stało?- zapytał Matt gdy zamykaliśmy już butik. -Dziwnie się dziś zachowujesz.
-Bo ten nasz inwestor to on nie przyszedł do Ciebie tylko do mnie.....złożyć mi niemoralną propozycję.


-Co!?- krzyknął brunet - ale nic się nie stało?
-Nie, nie. Przyszedłeś w sama porę. Powiedziałam mu, że ma z Tobą wszystko uzgadniać.
-I bardzo dobrze. Chodź, idziemy na jakąś kawę.
Poczułam nagle skurcz w żołądku, znów musiałam przystanąć i złapać się ściany, by nie zemdleć.
-Dosyć tych żartów Michelle, idziemy do lekarza- stwierdził mój przyjaciel
-Ale spokojnie, zaraz przejdzie.
-Żadne ale, idziemy i to już!

***

Po 15 minutach oczekiwania nadeszła wreszcie moja kolej. Miła pani w białym fartuchu zaprosiła mnie do środka. Opowiedziałam jej mój problem związany z brzuchem na co ona kazała mi położyć się na leżance i odkryć brzuch. Po chwili przyszła z zimnym żelem i wykonała USG. Zaczęła jeździć po moim brzuchu zapatrując się w monitor tak jakby miała tam złoto znaleźć.
-Widzi Pani? Jest prawie niewidoczne- stwierdziła kobieta pokazując mi coś na ekranie. Kompletnie nie wiedziałam o co jej chodzi. Na tym monitorze nic nie widziałam.
-Co takiego jest niewidoczne?Ja naprawdę nic tam nie widzę.
-Taka mała fasolka- odparła kobieta.
-Może pani mi wytłumaczyć o co chodzi?
----------------------------------
Przepraszam, ze taki krótki ale pisany przed chwilą, bo mnie wena lekka naszła :)
Kiedy następny?
Mam nadzieję, ze w przyszłym tygodniu :*
Także do następnego Pysie :*****
Monika