wtorek, 14 stycznia 2014

Rozdział 13- Można jaśniej?

Obudziłam się z potwornym bólem brzucha. Minęły kolejne 3 dni a ja nadal nie byłam u lekarza. Po prostu czas i natłok zajęć mi na to nie pozwalały. Dziś do pracy tez wyjątkowo wcześnie się udałam aby uporządkować wszystkie faktury, gdy odwiedził mnie niespodziewany gość. Mianowicie nasz inwestor Thomas.

-Przykro mi ale Matta jeszcze nie ma- stwierdziłam przypominając sobie, że dziś Matty miał uzgodnić z nim szczegóły nowej kolekcji.
-Wiem.
-To znaczy?- zdziwiona zapytałam.
-Słuchaj- zaczął inwestor - dobrze oboje wiemy jak to jest w świecie mody. Możesz być niewiadomo jak utalentowanym ale bez znajomości nic nie zrobisz. A tak się składa, że jestem cenionym człowiekiem.
-Nie rozumiem nadal?


-Mogę Wam pomóc ale nie ma nic za darmo.
-Mógłby Pan jaśniej?
Mężczyzna zbliżając się na niebezpieczną odległość rzekł:
-Zrobisz coś dla mnie a ja zrobię coś dla Ciebie jasne?- zapytał gładząc palcami mój policzek.
-Chyba nie skorzystam z pańskiej oferty, wszystkie sprawy proszę załatwiać z Mattem- powiedziałam wymijając mężczyznę. W tej samej chwili do salonu wpadł Matty. Jak zwykle uratował mnie z opresji, bo nie wiem do czego ten facet jest jeszcze zdolny.

***

-Shelly coś się stało?- zapytał Matt gdy zamykaliśmy już butik. -Dziwnie się dziś zachowujesz.
-Bo ten nasz inwestor to on nie przyszedł do Ciebie tylko do mnie.....złożyć mi niemoralną propozycję.


-Co!?- krzyknął brunet - ale nic się nie stało?
-Nie, nie. Przyszedłeś w sama porę. Powiedziałam mu, że ma z Tobą wszystko uzgadniać.
-I bardzo dobrze. Chodź, idziemy na jakąś kawę.
Poczułam nagle skurcz w żołądku, znów musiałam przystanąć i złapać się ściany, by nie zemdleć.
-Dosyć tych żartów Michelle, idziemy do lekarza- stwierdził mój przyjaciel
-Ale spokojnie, zaraz przejdzie.
-Żadne ale, idziemy i to już!

***

Po 15 minutach oczekiwania nadeszła wreszcie moja kolej. Miła pani w białym fartuchu zaprosiła mnie do środka. Opowiedziałam jej mój problem związany z brzuchem na co ona kazała mi położyć się na leżance i odkryć brzuch. Po chwili przyszła z zimnym żelem i wykonała USG. Zaczęła jeździć po moim brzuchu zapatrując się w monitor tak jakby miała tam złoto znaleźć.
-Widzi Pani? Jest prawie niewidoczne- stwierdziła kobieta pokazując mi coś na ekranie. Kompletnie nie wiedziałam o co jej chodzi. Na tym monitorze nic nie widziałam.
-Co takiego jest niewidoczne?Ja naprawdę nic tam nie widzę.
-Taka mała fasolka- odparła kobieta.
-Może pani mi wytłumaczyć o co chodzi?
----------------------------------
Przepraszam, ze taki krótki ale pisany przed chwilą, bo mnie wena lekka naszła :)
Kiedy następny?
Mam nadzieję, ze w przyszłym tygodniu :*
Także do następnego Pysie :*****
Monika

4 komentarze:

  1. Mała fasolka! Michelle jest w ciąży? I to z Reusem? Ciekawe co będzie jak Marco się o tym dowie. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Mała fasolka <3
    Kocham to określenie ;)
    Mam nadzieję, że Shelly nie zatai tego przed Marco.
    -Kamila ;>

    OdpowiedzUsuń
  3. Fasolka <3
    Świetnie to nazwałaś !
    CZEKAM !!!
    No i ta fasolka to dziecko. Dziecko jej I MARCO !
    Nie no ja CZEKAAAAAAAAAAAM !!!
    ;**


    http://mijamyyyyysie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeju, fasolka, cóż za urocze określenie!:3
    Reakcja Marco na tą informację- ciekawe będzie.
    Cudo jednym slowem, buźka!

    OdpowiedzUsuń