-Ale kochanieńka co tu wyjaśniać, jesteś w ciąży- stwierdziła kobieta.
Spojrzałam na nią nic nie rozumiejącym wzrokiem jakby przed chwilą oznajmiła mi, że mam siostrę bliźniaczkę.
-Słucham?
-Trzeci tydzień. Taka mała fasolka. Nie cieszy się Pani?
-Tak. Oczywiście, że się cieszę. Dziękuję- rzekłam odbierając wydruk badania USG. Szłam powolnie uliczkami Dortmundu nie zwracając kompletnie uwagi na to co się dzieje dookoła. Gdy przestąpiłam próg domu usłyszałam głosy śmiejącej się Lils wraz z Mattem. No tak, mają klucze- stwierdziłam.
- O Shelly!- krzyknęła uradowana Lillian.
-Napijesz się z nami?- zapytał Matt podnosząc do góry butelkę z trunkiem alkoholowym.
Popatrzyłam się na nich beznamiętnie tak aby zaraz spocząć na kanapie.
-Chyba nie powinnam- odrzekłam.
-To co w ciąży jesteś?- zażartował mój błyskotliwy przyjaciel lecz nie było mi za bardzo do śmiechu wiec oboje popatrzyli na mnie jakbym wyszła co dopiero z psychiatryka.
-Ale jak? Z kim?- dopytywali się oboje.
-Ja, ja nie wiem...- zaczęłam szlochać.
-Co?! Nie wiesz nawet z kim?- uniósł się Matt.
-Ja nie wiem jak mogłam do tego dopuścić! To moja wina! Przecież to nie miało prawa się zdarzyć. Nie teraz! Nie z Nim! Co ja mam teraz zrobić?
-Powiedzieć mu. To Reus prawda? To on jest ojcem?- dopytywała się Lil.
Wbiłam tępo wzrok w podłogę by po chwili wybuchnąć.
-Nie ma mowy! Nie ma takiej opcji! Nie mogę mu powiedzieć.
-Shell, jak sobie to wyobrażasz?- wtrącił się Matt- Musisz to zrobić.
-Ale...Ja nie wiem. Zrozumcie mnie. Nie wiem co dalej. Dziś dowiedziałam się, że jestem w ciąży. To powinien być najszczęśliwszy dzień w moim życiu...
***
Czas mijał nieubłagalnie. Ja nie miałam odwagi powiedzieć Reusowi o dziecku. Jak niby miałabym to zrobić. Przygnębienie ciągło mnie w dół coraz to bardziej i bardziej. Wiedziałam, że to nie będzie mój najszczęśliwszy dzień, w dodatku nasz inwestor znów specjalnie tu przyszedł kiedy nie było Matta.
- I jak zastanowiłaś się już?- zapytał
-Nad czym niby miałabym się zastanowić?
-Słuchaj, nieoficjalnie wiem, że klasyfikujecie się na piątym miejscu w rankingu. No przecież oboje wiemy, że chcesz być na szczycie. Ty i Matt.
-Niech Pan posłucha. Nie jestem jakąś tanią dziwką, zeby pójść z takim dupkiem jak Ty do łóżka! Zrozumiano?! Jest Pan obleśny i chyba za stary na takie gierki- wykrzyczałam mu w twarz, widocznie hormony wzięły nade mną górę.
-Pożałujesz tego- stwierdził mężczyzna wychodząc z pomieszczenia oraz taranując ze złości Matta.
-Michelle? Co tu się dzieje?- zapytał
-Wydaje mi się, ze nie mamy juz inwestora.
-Co? O czym Ty mówisz?
-No bo on od jakiegoś czasu proponował mi niemoralne usługi, rozumiesz? Twierdził, ze jak się z Nim prześpię to poprawi nasze miejsce w konkursie.
-Czemu nic mi nie powiedziałaś?
-Myślałam, ze da sobie spokój. Powiedziałam mu jasno i wyraźnie co o tym myślę. Kazałam mu nawet wszystkie sprawy załatwiać z Tobą, zeby zrozumiał. On wiedział, ze Cie nie będzie i specjalnie tu przyszedł. No nie wytrzymałam i zaczęłam Go wyzywać od przeróżnych. Resztę to już widziałeś- stwierdziłam.
-Bardzo dobrze zrobiłaś. Nie stosujemy tu zasady po trupach do celu.
*************************
Cześć mordeczki:**
Co u Was?
U mnie pogrom nauki:)
Ale dałam radę napisać coś :)
Buziaki:**
świetny rozdział ! :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Shelly nie będzie zwlekać z powiedzeniem Marco, że jest z nim w ciąży, no bo przecież w końcu się wyda.
Czekam na kolejny rozdział i zapraszam
pomimowszystkokocham.blogspot.com
I bardzo dobrze, że pogoniła tego inwestora!
OdpowiedzUsuńNo i fajnie, że jest w ciąży :D
-Kamila ;>
Ale fajnie, że Shelly jest w ciąży. Myślę, że gdy powie o tym Marco to on zostawi tą swoją plastikową dziewczynę i stworzą z Shelly i dzidziusiem wspaniałą rodzinę ;)
OdpowiedzUsuńRozdział, jak najbardziej mi się podoba d ! I dziękuję za komentarz u mnie ;p
Do następnego ;*
Pozdrawiam, Karinka <3
Dopiero zaczęłam przygodę z Twoim blogiem ale naprawdę miło się go czyta. Fajnie, że Shelly jest w ciąży. Jestem ciekawa jak zareaguje na te wieść Marco, o ile w ogóle się dowie. Szkoda, że ten inwestor się przyplątał, jeszcze zaszkodzi jej albo tej kruszynce.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. Nadia. ♥
+ zapraszam: http://you-cant-give--up.blogspot.com/ i na inne blogi :)
Aww ciąża!:33 Hm, jestem ciekawa reakcji Marco!
OdpowiedzUsuńWspaniały jak zwykle!
Buziaki
Świetnie ale krótko!
OdpowiedzUsuńUwielbiam tą fasolkę <3333
Ciekawe kiedy powie Reusowi że będzie tatusiem ?
CZEKAAAM ;**
Widzę fanka Glee, ja też ! :)
OdpowiedzUsuńFajne opowiadanko, ciekawe :]
Pozdrawiam: http://moja-przygoda-w-dortmundzie.blogspot.com/