Całą noc szyłam moją kreację. Starałam się jak mogłam, w końcu taka okazja nie zdarza się często w moim życiu.
-No, no Bieller postarałaś się- usłyszałam za plecami.
-No też wyglądasz nie najgorzej- stwierdziłam kierując me słowa do Matta.
-Pójdę po jakiś prowiant- rzekł mój przyjaciel, który wiecznie chodził głodny.
Postanowiłam trochę pokręcić się wśród celebrytów, bo przecież nie będę podpierać ścian i stać jak taka ostatnia sierota. Matt wciąż nie wracał, jak to on..Pewnie się gdzieś zgubił,stwierdziłam że pójdę Go poszukać. Nigdzie Go nie było. Rozglądałam się ale znikł z mojego pola widzenia.
-Znów się widzimy- poznałam głos Goetze'go nieopodal mnie
Uśmiechnęłam się pod nosem i odwróciłam do Niego ale nie był sam. Obok niego stał Reus, który był tak samo jak ja zdziwiony tym widokiem. Po chwili zdałam sobie sprawę, że gapię się na niego jak sroka w granat więc przeniosłam wzrok na Mario.
-Ymm no widzisz. Znów spotkało Cię to szczęście- odrzekłam.
Nagle jakby spod ziemi wyrosła blondynka- jak mniemam nowa dziewczyna Marco.
-Michelle to jest Suzy, Suzy to jest Michelle- przedstawił nas Goetze.
Na dźwięk mojego imienia blondyna jakby dostała dreszczy. Postanowiłam zachować zimną krew.
-Miło mi- wyciągnęłam rękę z myślą, że zaraz ją uduszę.
Na szczęście w porę zjawił się Matt.
-Shelly, Shelly cały czas Cię szukam a Ty.....O przepraszam- powiedział zauważając Marco.
-Nie szkodzi już idę- skierowałam te słowa do mojego przyjaciela. Nie wiedziałam jak się zachować więc rzuciłam do tego czupiradła krótkie:
-Miło było poznać- i życzyłam im wszystkim miłej zabawy po czym poszłam z Mattem.
Gdy się oddaliliśmy poczułam na sobie wzrok mojego przyjaciela, więc powiedziałam:
-Bez komentarza.
Brunet wyraźnie posmutniał. Mówiłam coś do niego ale nie reagował.
-Matty, Matty- wstrząsnęłam nim
-Co jest?- zapytał
-To ja się Ciebie pytam co jest grane?
Matt spuścił wzrok na podłogę po czym powędrował w kąt sali gdzie usiadł na krześle. Podeszłam do niego i usiadłam obok.
-Wyjdziemy na zewnątrz?- zapytałam
-Tak, chodźmy.
Udaliśmy się przed wejście gdzie usiedliśmy na schodach.
-Chcesz mi cos powiedzieć? spytałam lecz Matt milczał.
-Ejj, przecież wszystko sobie mówimy.
-Wiem, że to głupie ale...- zaczął mówić - wczoraj jak ta dziewucha nazwała mnie pedałem...
-Więc o to chodzi? Przejmujesz się jakąś głupią cizią?
-Nie, nie o to chodzi. Już dawno przestałem przejmować się opinią ludzi ale...
-Matty co się dzieje? Ale tak naprawdę?
-Jak byłem w liceum nie obnosiłem się z tym, że jestem gejem. Myślałem, że mi to przejdzie ale nic takiego się nie działo. Mój tata miał warsztat samochodowy, był surowym człowiekiem. Pomagałem mu, chciałem żeby choć raz w życiu mnie pochwalił. Postanowiłem specjalnie dla Niego iść na studia mechaniczne, nienawidziłem tej pracy ale to nic. Aż pewnego dnia do szkoły przyszła doradczyni zawodowa. Zaczęła mówić o tym jak ważne jest wybranie zawodu zgodnego z własnym zainteresowaniem, puściła nam film o człowieku który dokonał złego wyboru i w wieku trzydziestu lat był tak zmęczony życiem, że po prostu popadł w alkoholizm. Otworzyłem wtedy oczy Postanowiłem powiedzieć tacie, że zamierzam projektować ubrania. Poszedłem do domu a on od wejścia oznajmił mi, że się żeni. Rozumiesz? On się żeni a ja tej kobiety na oczy nigdy nie widziałem. Poczułem się jak taki wyrzutek. Tak jakby wstydził się mnie pokazać i wtedy ze złości powiedziałem:
-Tato jestem gejem!
Na co on popatrzył na mnie i rzekł:
-Wiem, od dziecka byłeś inny.
-Rozumiesz?Inny. Zabolało i to bardzo. Całe życie wiedział, że jestem gejem. Nawet nie zechciał ze mną o tym porozmawiać. Za dwa miesiące ożenił się i oznajmił mi, że wprowadzi się do nas ta kobieta z jej synem, który był w moim wieku. I stało się. Wprowadzili się. Ten chłopak był ideałem, którego mój ojciec zawsze chciał. Pomagał mu w warsztacie, uwielbiał grać w piłkę. Mój ojciec zwariował, kupował mu wszystko. Ze mną zamienił może na co dzień dwa słowa. Napisałem maturę i przyjechałem tu do Dortmundu. Shelly, studiuję już dwa lata a on ani razu nie zadzwonił....
-Matty- starałam się pocieszyć bruneta- Nie wiem co powiedzieć, nie rozumiem jak to jest, że niektórzy ludzie mają wszystko a niektórzy tacy jak Twojej orientacji muszą tak cierpieć. Przecież to nie Twoja wina, że jesteś gejem. Nie rozumiem dlacz.....- przerwałam bo wyrosła nad nami znów ta sama blondynka.
-Posłuchaj mnie uważnie paniusiu, jeśli sobie myślisz, że znów będziesz z Marco to się grubo mylisz. Nie wiem co planujesz ale nie pozwolę Ci na to, rozumiesz?!- krzyczała Suzy
-O co Ci chodzi kobieto?- zapytałam
-Co myślisz, że przyprowadzisz jakiegoś faceta i Marco będzie zazdrosny tak? Popatrz na siebie, kto by an Ciebie spojrzał- zlustrowała mnie Suzy.
-Posłuchaj teraz uważnie tleniona głupia blondynko odwal się ode mnie bo ta Twoja fałszywa mordka moze ulec renowacji!- stwierdziłam po czym wparował Reus, który oczywiście usłyszał tylko to jak wrzeszczę na jego dziewczynę.
-Uspokój się Michelle, czego od niej chcesz?
-Trzymaj ją ode mnie z daleka Marco bo nie ręczę za siebie.
Blondyna udawała niewiniątko, zaczęła trzepać tymi doklejanymi rzęsami jakby coś jej do oka wpadło.
-Suzy, wejdź do środka- nakazał jej Reus.
-Ale...
-Proszę Cię- stwierdził Marco po czym skierował się do mnie.
-Co Ty wyprawiasz?
-Nie ośmieszaj się Reus.....
-To Ty mnie zostawiłaś, daj jej spokój.
-Czy Ty w ogóle wiesz dlaczego? Wiesz czemu Cię zostawiłam?
-No oświeć mnie- burknął blondyn.
-Nic się nie zmieniłeś, wiesz jak się rozstaliśmy to długo myślałam, że źle zrobiłam ale widzę, że nie muszę żałować. Myślisz tylko o sobie! Wciąż ja, ja, ja! Pasujecie do siebie.
-Shelly wystarczy- pociągnął mnie Matt.
-A kim Ty jesteś, ze masz prawo się wtrącać?!- krzyknął Marco do Matta
-Jakbyś ją naprawdę wtedy kochał to interesowałbyś się nią i wiedział, że przyjaźnimy się od pierwszego dnia naszych studiów....Shelly idziemy!
-Żegnam!- rzuciłam mu w twarz.
-----------------------------------------------\
Cześć skarbeczki:**
Jak nastroje po wczorajszym meczu?:(
Smuteczek-.-
Napisałam kolejny, mam nadzieję, ze się spodoba.:)
Pozdrawiam
Monika
Ale ta Suzy jest głupia, naskoczyła na Michelle zupełnie bez powodu.
OdpowiedzUsuńDobrze, że Matt jest cały czas przy niej i ją broni ;)
-Kamila ;>
Jak ja nie trawie tej Suzy!
OdpowiedzUsuńBiedna Shelly:(
Pozdrawiam:*
http://bvb-mojamilosc.blogspot.com/
Grrr.. Nie lubię tej Suzy! ;/
OdpowiedzUsuńDobrze, że Michelle ma przy sobie Matta :)
Przyjaciel to podstawa :)
Pozdrawiam :*
Przepraszam za opóźnienie, ale jestem.! :D Wow, dużo mnie ominęło, ale nadrobiłam.! :D Cóż mogę powiedzieć, fajnie że się w końcu spotkali, ale nie fajnie, że panuje między nimi taka napięta i niemiła atmosfera.! :) Myślę, że niedługo to wszystko się naprawi i ułoży jakoś.! Nie lubię blondyny i to chyba nie ja jedna.! ;/ Niech Marco jak najszybciej z nią zerwie, bo po prostu... ehh... ładniej mówiąc to nie jest dziewczyna dla takiego chłopaka jak on. Nie zasługuje na niego i tyle.! :)
OdpowiedzUsuńDodawaj szybko kolejny.! :D
Pozdrawiam.! :*
Kurczę, pierwsze spotkanie po takim czasie i tak niemiło!
OdpowiedzUsuńNie fajnie!;(
Mam nadzieję, ze wszystko się ułoży!
Jakoś tak zżyłam się z Michelle:)
Buziak<33
http://pamietnikzdortmundu.blogspot.com/
Świetny rozdział. Mam nadzieję, że wszystko się ułoży. Nie lubię tej całej Suzy. Dobrze, że Michelle ma przyjaciela i może na niego liczyć. Super. Pozdrawiam i życzę weny. A w wolnej chwili zapraszam do siebie na : http://sport-aktywnosc-lifestyle.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńBuziaki :-**