środa, 11 czerwca 2014

Rozdział 31- Przespałaś się kiedyś ze swoim wrogiem numer 1?

Pulsujący ból głowy uniemożliwiał mi dalszy sen, którego najwyraźniej bardzo potrzebowałam, unosząc głowę by spojrzeć która godzina zorientowałam się że przed chwilą wybiło południe. Chyba nie za bardzo pamiętam co się wczoraj działo sądząc po tym, że dziwiłam się co robię we własnym łóżku i to w piżamie. Ociężałym krokiem podeszłam do okna by zasłonić rolety, strasznie raziło mnie słońce które wdzierało się przez szyby okienne. Czułam się chwilowo jakby ktoś mi nerki wyciął, nie było we mnie ani grama życia. Czołgając się po schodach zeszłam na dół w poszukiwaniu butelki wody.
-Mooja głowa- weszłam do kuchni trzymając się za czoło.
-Wypij to- blondyn podrzucił mi jakąś mętną wodę.
Przechyliłam płyn jednym łykiem wykrzywiając przy tym buzię we wszystkie możliwe strony. Nie mam pojęcia co to było ale miałam wrażenie że chyba nie chciałam tego wiedzieć. Zupa brokułowa, której tak nienawidziłam przy tym to były delikatesy. Rozglądając się dookoła zauważyłam, że mieszkanie było czyste i puste. Wszyscy musieli już opuścić lokal, zdziwiło mnie to, ponieważ na ogół słyszę każdy szept i tupot stóp.
Nagle u drzwi rozbrzmiało się pukanie. Nie miałam ani siły ani ochoty wstać więc nakazałam blondynowi otworzyć. Do moich uszu dostał się niski męski głos.
-Dzień dobry- stwierdził przybyły -Przeprowadziłem się tu właśnie i szukam...- mężczyzna zawiesił głos gdy wyłoniłam się z kuchni. Miał około trzydzieści lat, wysoki brunet, ubrany na sportowo.
-Uhm- chrząknął Marco
-Ach tak, szukam żarówki
-Przykro mi, nie posiadam
- oznajmił Reus po czym grzecznie się pożegnał i trzasnął drzwiami. O dziwo po tym specyfiku od Marco kac powoli ustępował. Chyba wiedział co robi, musiał mieć często takie przygody. Postanowiłam zrobić śniadanie, bo w końcu było już grubo po południu. Krzątałam się po kuchni w rozciagniętej koszulce do połowy ud i krótkich spodenkach odsłaniających nogi. Czułam wzrok blondyna na sobie. Właśnie rozbijałam jajka na patelni gdy usłyszałam Marco:
-Możesz się tak nie negliżować?- zapytał
Zupełnie nie wiedziałam o co chodzi Niemcowi, przecież byłam ubrana. Nie miałam żadnej wyzywającej bluzki z dekoltem do pępka.
-Ten facet pożerał Cię wzrokiem- oburzył się blondyn opadając bezwiednie na krzesło. Włączył Mu się tryb- "To jest moje mięso". Nie lubiłam gdy ktoś jest chorobliwie zazdrosny ale troszeczkę tego uczucia nie zaszkodzi. Zakomunikowałam jednak Reusowi, że od tej pory będę chodzić w kożuchowej piżamie na co jednak zmienił zdanie co do mej nocnej odzieży.

***

Dzisiaj w pracy mam odebrać towar a więc pora już się zbierać. Gdy zamykałam drzwi ktoś namiętnie chciał się dobić do mojego telefonu. Gdybym jeszcze tylko od razu mogła Go znaleźć w torbie byłoby dobrze. Nie należałam do osób, które miały porządek gdziekolwiek.
-Lils?- odebrałam w ostatnim momencie
-Musimy porozmawiać, natychmiast!- ton głosu mojej przyjaciółki był co najmniej dziwny. Panika połączona z płaczem i szukanie pomocy gdziekolwiek.
Przez to, że musiałam jechać po ten nieszczęsny towar byłam zmuszona umówić się z Lils w miejscu mojej pracy. Dziewczyna momentalnie się rozłączyła, w takim stanę dawno Jej nie słyszałam. A może coś się stało? Czarne myśli przychodziły mi do głowy, wiec postanowiłam już dłużej nie rozmyślać tylko poczekać na Lillian. Po 15 minutach wbiegła zdyszana.
-Shell co ja najlepszego zrobiłam! Przecież mam swoje zasady i w ogóle, nienawidzę Go no ale...
-Lils-
złapałam dziewczynę za ramiona lekko potrząsając -Gadasz jak nakręcona a ja nie wiem o co chodzi!
-Jak to nie wiesz? Przespałam się z Nim.
-Z kim?
- zapytałam
-Z Goetze!- dziewczyna ukryła twarz w dłoniach -Rozumiesz przecież ja Go nie lubię no ale znów do mnie przyszedł i przyniósł jakieś wiechcie i wino. Nie chciałam Go wpuścić ale siedział pod drzwiami. Chyba się upiłam, bo zaczęliśmy się całować i no dalej to już wiesz...A co w tym wszystkim najgorsze? Że ja to wszystko pamiętam. Wolałabym się upić tak na maxa i nie pamiętać nic.
-Lils uspokój się. Wiem, że Go nie lubisz ale to nie koniec świata.
-Jak to nie? Przespałaś się kiedyś ze swoim wrogiem numer jeden?
-No nie ale...
-No właśnie! To jest koniec świata!


Nie nadążałam za tą dziewczyną. Ciągle w kółko tylko nawijała jaki to Mario jest zły, bla bla bla. W rzeczywistości wiedziałam, że ciągnie ich do siebie i prędzej czy później wybuchnie ich miłość. W tym przypadku doskonale sprawdza się powiedzenie " Kto się czubi ten się lubi". Moja przyjaciółka jednak nie była zadowolona takim rozwojem wydarzeń, wyglądała jakby popełniła morderstwo i jeszcze uciekła z miejsca wypadku.
*******************************************
Cześć :)
Mam nadzieję, że rozdział się podoba :)
Co do sytuacji Marco!!!!! Nadal nie mogę w to uwierzyć!
:(
Buziaki:*
Monika

5 komentarzy:

  1. Rozdział cudo *-* Byłaa gruba impreza ;D Rozwalił mnie tekst Marco: "Możesz się tak nie negliżować?" Haha <3 :) Pachnie tu zazdrością *.* Powtórzę się, ale co tam: uwielbiam, jak piszesz <3 Twój styl, wydaje się, że piszesz to z taką łatwością, świetnie opisujesz wszystkie scenki, dobrze dobierasz wyrazy... the best <3 Niektórzy piszą to, żeby się podlizać a ja Ci piszę to co myślę :)
    Buziaczki :* ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Haaaa wiedziałam ze pomiedzy Lils i Mario coś bedzie. I sie nie pomyliłam :-D
    Rozdział jest boooski. <3 <3
    Marco zazdrośnik. Tryb " To jest moje mięso" haha :-D
    Uwielbiam :-*
    Pozdrawiam serdecznie.
    PS Zapraszam do sb na blogi.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahaha. Rewelacja. Nie mogę z Lils... taka przestraszona.
    Ale widać jak przyciąga ich do siebie z Mario. :D
    A Marco taki zazdrosny. To urocze. :D
    Rozdział świetny i czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj Marco ty zazdrośniku :D
    TO jest cudowne <3
    Czekam na kolejny
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń