piątek, 11 lipca 2014

Rozdział 36- Kompletny brak weny.

Postanowiłam razem z Mattem pomóc Lils, kupiliśmy mnóstwo czekolady i lodów po czym skierowaliśmy się z do domu dziewczyny.
-Przyszliśmy z odsieczą- rzekł od progu Matt.
-Nie potrzebnie się fatygowaliście. To koniec
-Lils o czym Ty mówisz- wtrąciłam -Przecież to nic takiego.
-Shelly! Mówiłam, że tak będzie. Po co ja się angażowałam. Wszystko jest bez sensu.
-Lilly rozmawiałaś z Nim?- zapytał chłopak.
-Nie. Oznajmił mi, że wyjeżdża i już, powiedziałam spoko. Rozumiecie, spoko. Tak jakby w ogóle mnie to nie obchodziło.
-No to powiedz mu to, powiedz mu co czujesz wariatko- przytuliłam przyjaciółkę głaskając Ją po głowie.

***

Gdy wracałam od Lils do domu zauważyłam otwarte drzwi. Pomyślałam, że to Marco choć zdziwiłam się, że nie zamknął drzwi.
-Już jestem- krzyknęłam po czym to co ujrzałam przerosło moje najśmielsze oczekiwania. W korytarzu wszędzie były porozrzucane buty i doniczki z kwiatami a włamywacz akurat w tym momencie skakał przez okno.
-Hej, zaczekaj!- krzyknęłam lecz na nic zdało się już to wołanie. Zresztą nie wiem co bym zrobiła jakby nie uciekł, pobiłabym Go? Był trzy razy większy, gdy zniknął z pola widzenia zaczęłam rozglądać się po domu. Wszędzie był bałagan nie do opisania, nie rozumiałam po co to zrobił. Skoro chciał coś ukraść to wystarczyło wziąć to co cenne a nie rozrzucać po całym mieszkaniu garderobą. Z tego co zdążyłam zauważyć to zginął laptop, który należał do mnie i zegarek Reusa. Nie mam pojęcia czy coś jeszcze, bo przez ten bałagan nie można nic określić. Lecz najwidoczniej przybył tu niedawno skoro tylko tyle zginęło.
-Co tu się stało?- zapytał nagle Marco a ja myślałam, że zawału dostanę.
-Musisz mnie straszyć? Rany, ale się przestraszyłam- stwierdziłam uspakajając oddech.
-Dlaczego wszystko jest porozrzucane?
-Ktoś się włamał, zginął mój laptop i Twój zegarek. Sprawdź czy coś jeszcze Ci nie zginęło.
-Nic Ci się nie stało?- zapytał blondyn.
-Nie, jak mnie zobaczył to uciekł. Nie zdążyłam nawet ujrzeć Jego twarzy.
-Dobra dzwonię na policję. Kto wie co to za psychol.
Podczas gdy Marco dzwonił na komisariat ja w tym czasie sprzątałam sypialnię, dosłownie wszystko było nie na swoim miejscu. Byłam wściekła, że zginął mój laptop, miałam tam najnowsze projekty na ciuchy, które dopiero wczoraj dopięłam na ostatni guzik. Mam nadzieję, że policja jednak znajdzie sprawcę włamania. Dość szybko, bo już po 20 minutach funkcjonariusz zjawił się w domu.
-Zginęło coś?- zapytał
-Tak, mój laptop i zegarek Marco- odpowiedziałam
-Tylko?
Spojrzałam ze zdziwieniem na policjanta.
-Przepraszam, po prostu sądząc po domu i po tym, że jest pan sławny to mógłby zabrać o wiele więcej rzeczy, chociażby jakaś koszulka.
-Nie, nic więcej nie zginęło. Przynajmniej nie zauważyliśmy...
-Dobrze a więc zegarek i laptop, tak?- notował mężczyzna -Laptop był pani?
-Tak, miałam na nim ważne rysunki. Jestem projektantką i to była najnowsza kolekcja. Nie zdążyłam nawet ich wrzucić na pendrive.
-Zrobimy co w naszej mocy, żeby znaleźć sprawców. Na razie dziękuję.
-Do widzenia- pożegnaliśmy mężczyznę.
-Wiesz co?- zwróciłam się do blondyna -Ja ostatnio czytałam, że w tej okolicy grasuje jakiś przestępca ale pisali, że jako swoją wizytówkę zostawia jakieś straszne straty typu wybija szybę albo wylewa jakąś farbę na dywan. A u Nas oprócz bałaganu nic nie ma, to musiałbyć ktoś inny.
-Może Go spłoszyłaś i nic nie zdążył zrobić.

Mijały dni i nadal nic nie było wiadomo, kiedyś odwiedził Nas policjant i stwierdził, że nic nie może zdziałać bo nawet żadnych odcisków nie znaleźli. Wskazałam też okno przez które wyskakiwał ale było czyste. Próbowałam odtworzyć jakoś stare projekty ale już nic nie wychodziło takie same. Jak ma się wenę to trzeba szybko Ją zapisywać, żeby nie wyleciała z głowy. Ja nie potrafiłam już tego zrobić. Wkurzina na siebie o to, żę mogłam zgrać  to gdziekolwiek wyrzucałam kolejne kartki papieru.
-Okropne. Dlaczego nie zapisałam tego cholernego projektu!
-Nie denerwuj się, skąd mogłaś wiedzieć, że nas okradną- uspokajał mnie Marco.
-Powinnam przewidzieć taką ewentualność. Marco....zbliża się wiosna, co ja powiem klientom? Wyskoczę z zimowymi ubraniami? Wcisnę im kit, że taka moda?
-Kochanie może jeszcze znajdą ten laptop.
-A co jak nie? Widzisz jak im to opornie idzie. A zresztą nawet jak znajdą to może wszystko być pousuwane. Nie wiem co to był za człowiek.

***

Wszyscy ostatnio chodzili przygnębieni. Ja byłam wściekła, że nie mam moich projektów i jak na złość niczego  nowego nie mogłam wymyśleć. Lils była przygnębiona tym, że Goetze się wyprowadza, Mats był zdołowany bo nie miał drugiej połówki. Zawsze jak zbliżała się wiosna dopadało Go to uczucie. Dodatkowo  dobiajające jest to, że jest gejem. Nie ulatwa to sprawy. Marco natomiast złapał jakąś kontuzję stopy przez co nie mógł się nadwyrężać i nie wiadomo czy wyjdzie w podstawowym składzie z Realem. W samym dodatku chodziłam po domu zła jak osa nie mogąc sobie darować mojego laptopa.
-Chyba zaraz oszaleję!- krzyknęłam w mojej pracowni do Matta.
-Co się stało?- zapytał brunet.
-Kompletny brak weny.
-U mnie to samo. Nienawidzę wiosny.
-Cholera! Powinniśmy się cieszyć, że ciepło idzie a tu klęska za klęską- rzekłam
-Shell chodźmy stąd, pójdziemy na jakiś obiad czy coś. Nie wytrzymam tu dlużej.
-Masz rację, dajmy sobie na dziś wolne.
***********************
\Następny przy 7 komentarzach!!!:*

Miłych wakacji :**

Monika ♥

7 komentarzy:

  1. wszyscy dookoła mają doła :/ zbiorowego zapraszam do mnie :) http://walcz99.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj Biedni ;/
    Wszyscy źli, wkurzeni, zdołowani...
    Mam nadzieję, że się polepszy.
    Czekam na kolejny
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeju!JA tego (przepraszam za słowo) skurwysyna dorwe
    to od razu to odda! x-o
    Cham pieprzony!
    No jeny :/ Aż tak źle z weną?
    Cholera! :(
    Czekam na nn :)
    Całuję! ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. pisz dalej rozdział świetny.... :)
    Ola

    OdpowiedzUsuń
  5. Co za świr im się tam włamał ?
    Jak bym go dorwała to chyba nóg by się pozbył :)
    Jeszcze te wszystkie kłopoty spadają tam na każdego.
    Szkoda mi ich wszystkich ;/
    Jestem ciekawa co dalej wymyślisz ;***

    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział jak zawsze cudnyy... *_*
    Co to za idiota!? Laptop i zegarek!? Przecież tam mieszka Marco Reus!
    Ten sławny Marco Reus!
    Coś mi się wydaję, że...
    Że ktoś włamał się do tego domu tylko po to, aby ukraść laptop Mitchelle. Ona jest projektantką i ma tam wszystkie projekty.
    Myślę, ze chodzi właśnie o te projekty.
    Przepraszam, ze tak długo nie skomentowałam tego rozdziału, ale nie miałam czasu. Codziennie coś się dzieje i najzwyczajniej brakuje mi dnia.
    Czekam na nn. ;)) A w wolnej chwili zapraszam do siebie, na nowego bloga: http://doskonale-rozni.blogspot.com/

    Buziaczki... ;**

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział genialny ;)

    OdpowiedzUsuń