sobota, 15 marca 2014

Rozdział 18- Miałeś tu nie przychodzic...

Reus nie posłuchał moich zaleceń i lada moment był u mnie.
-Michelle? O co chodzi?
-Marco. Miałeś tu nie przychodzić.
-Możesz mi wytłumaczyć o co w tym wszystkim chodzi?
-Błagam Cię, masz narzeczoną. Zaręczyliście się niedawno. Naprawdę to nie...
-Co zrobiliśmy?!- zapytał Marco robiąc wielkie oczy ze zdziwienia.

-Wtedy, gdy do Was przyszłam Suzy powiedziała, że oświadczyłeś Jej się. Rozumiem to, naprawdę.
-Shelly, to nieprawda. Nic takiego nie zrobiłem. Przepraszam Cię. Muszę to wyjaśnic.- stwierdził Reus wybiegając z pokoju.

***

Po niespełna 50 minutach rozległo się pukanie do moich drzwi.
-Suzy?! Co tu robisz?- zapytałam.
-Nie wstyd Ci?! Jesteś w ciąży, masz chłopaka i zarywasz do Reusa?!
-Chwila! Skąd wiesz, że jestem w ciąży?- zapytałam zdziwiona
-Myślisz, że jestem głupia i nic nie widzę? Trzymaj się od Niego z daleka, bo pożałujesz.
-Oszalałaś?! Na mózg Ci się rzuciło! Do nikogo nie zarywam i to Tobie powinno byc wstyd. Okłamałaś mnie! Marco wcale Ci się nie oświadczył.
-Posłuchaj uważnie...-zaczęła Suzy łapiąc mnie za nadgarstek.
-Puszczaj mnie. Nie jestem Twoją laleczką.
Suzy ani się śniło, zeby mnie puscic więc mocno szarpnęłam się aby oswobodzić z uścisku i wtedy poczułam jak spadam ze schodów. Suzy nic więcej nie uczyniła tylko zadzwoniła po pogotowie i uciekła.
Pamiętałam wszystko, bo mimo że upadłam, wszystko mnie bolało i nie mogłam się podniesc to nie straciłam przytomności.
Byłam przerażona, nie wiedziałam co się dzieje i umierałam ze strachu kiedy myślałam o dziecku.
Na szczęście nie musiałam długo czekac aż zjawo się pogotowie. Zabrali mnie do szpitala, gdzie oczekiwałam na lekarza. Zdążyli już poinformowac wszystkich, więc w szpitalu byli moi przyjaciele. Nie liczyło się dla mnie nic w tym momencie. Nie zważałam na to, że w pobliżu stoi Reus, który bacznie mi się przygląda. Postanowiłam zapytać lekarza:
-Co z dzieckiem?
-Przykro mi- odparł lekarz.
Wpadłam w histeryczną rozpacz, po czym Marco korzystając z okazji, że Goetze'go nie było w pobliżu podszedł i zapytał:
-Dzieckiem? Jakim dzieckiem?Shelly? Czy...?
-Nie spałam z Mario jeśli o to Ci chodzi. W ogóle on nie był moim chłopakiem, rozumiesz? To był jego pomysł. Nie chciałam tego.
-Zaraz, zaraz. Przez cały czas mnie okłamywaliście?
-Czy naprawdę w tym momencie jest to takie ważne?Straciłam dziecko!- rozpłakałam się na nowo.

-Ciii. Nie płacz już.- przytulił mnie blondyn trzymając mnie za głowę.
-To wszystko Twoja wina- powiedziałam
-O czym Ty mówisz Michelle?- zapytał Marco
-To Suzy. To ona zepchnęła mnie z tych schodów.
-Jesteś pewna?
-Nie wierzysz mi? Myślisz, że sama się do tego dopuściłam?
-Nie, oczywiście, że nie. Michelle nic złego nie zrobiłaś. To był wypadek.
-Przez ten wypadek zginął mały człowiek.
-Nie płacz, proszę. Teraz w niczym to nie pomoże. Porozmawiam sobie z Suzy. Powinnaś się zdrzemnąć.
Rzeczywiście powinnam, lecz nie byłam w stanie. Lekarz przyniósł mi jakieś silne leki by mi to umozliwic. Usnęłam w końcu i spałam do rana.
**********************************************
Hej Kochane:)
Troszkę tragedii tu wplotłam.
Mam nadzieję, że nie zabijecie mnie za to.
Pozdrawiam
Monika:*

18 komentarzy:

  1. Nieeeeeeeeeeeeeeeeee
    Wiedziałam, ze ta kobieta nie zna granic!
    Grrrrrrr
    Biedna Shelly.
    Jedyny plus tego, że Reus się dowiedział i mam nadzieję, że teraz będą już razem.
    Buziaki:**

    OdpowiedzUsuń
  2. Głupia Suzzy !
    Jak ona mogła tak zrobić !
    Biedna Shelly.
    Tak bardzo mi jej szkoda.
    Ciekawe co zrobi Marco.
    Mam nadzieję, że on ją zostawi i będziez z Michelle.
    Czekam na kolejny i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej hej hej.... Jestem...xd
    Przepraszam że wcześniej nie wpadłam ale zupełnie zapomniałam o linku od cb. Blog cuuuuudoooownyyy.... Strasznie mi się podoba. Dodaję do obserwowanych i obiecuję że postaram się komentować na bierząco.
    Biedna Schelly tak mi jej szkoda....a Reus....no "debil' normalnie. Niech kopnie w dupę tą całą Suzy i walczy o Michell, bo ona na niego zasługuje a nie ta głupia laleczka.....xd
    To tylko takie moje przemyślenia, ale ty zrobisz jak chcesz.. ;-)
    Czekam na więcej :-)

    Pozdrawiam gorąco! :-*
    Kasia <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Boże, nieeeee
    Biedna Michelle.
    Mam nadzieję, że otrząsnie sie jakoś a Reus jej w tym pomoże.
    Tą Suzy to bym gołymi rękami rozszarpała.
    Pozdrawiam
    Marika ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Jezuu :(( Tak mi szkoda Michelle :(( Strata dziecka to niesamowity cios.:( Mam nadzieję, że jakoś dojdzie do siebie. :(
    Czekam na nexta :)
    Pozdrawiam, Nadia. ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Biedna Shelly.
    Jak ta głupia Suzy mogła coś takiego zrobic.
    A tak się cieszyłam, że moja Michelle bd miała dzidziusia.
    No, zabiłabym ją normalnie.
    Pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Kochana, przepraszam za tak długą nieobecność. Wszyściutko już nadrobiłam :) Strasznie mi przykro, że Michelle poroniła. Nie spodziewałam się takiego obrotu spraw. Nie było za idealnie, ale żeby aż tak się schrzaniło. I wszystko przez to Suzy. Liczę, że Marco ją zostawi i oby poniosła konsekwencje swojego czynu. Myślę, że Reus zajmie się Shelly, pocieszy po utracie dziecka. Ciekawa jestem, czy matka będzie jeszcze ją nachodzić.
    Świetny rozdział i czekam na kolejny. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  8. ojjjj jak przykro, miałam nadzieję, że urodzi i wrócą wtedy do siebie.
    No i proszę okazało się co za człowiek z tej Suzy.
    Teraz to Reus przejrzy na oczy, innej opcji nie ma.
    Buziaki:*

    OdpowiedzUsuń
  9. No to jestem :)
    Przeczytałam wszystkie rozdziały i tak się wciągnęłam, że ja nie mogę. A po za tym w opowiadaniu występuję Marco za co masz u mnie dużego plusa! :) Rozdział jest na prawdę świetny! :) Szkoda, że Michelle poroniła i straciła dziecko :'( W ogóle to mnie zaskoczyłam tym obrotem sprawy. Moim zdaniem Reus powinien spojrzeć na oczy. Czekam na nn <33 Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń