niedziela, 9 marca 2014

Rozdział 17- Tajemnice

-Okey, trochę dziwna sytuacja. Może wyjaśni mi Pani o co konkretnie chodzi?-zapytałam.
-Mówiłam już, Sophia, nie mów mi Pani.
-Dobrze Sophio, więc?
-Ja wiem, że to co usłyszysz może zaboleć i zrozumiem jeśli wyrzucisz mnie za drzwi ale pora z tym skończyć.
-Przepraszam ale z czym? wtrącił się Marco
-Z tymi tajemnicami- normalnie aż mi się gorąco zrobiło na sam dźwięk tego słowa.
-Michelle, jestem Twoją matką.
-Słucham?! Ale jak? Przecież moja mama nie żyje.
-Miałam 17 lat. Byłam jeszcze dzieckiem. Zrozum, nie byłam  w stanie wychowywać dziecka i to samotnie. Dowiedziałam się, że para nie może zajść w ciążę i po prostu oddałam Cię Twoim rodzicom. Doszły do mnie niedawno informacje, że oni nie żyją.
-I co? I postanowiłaś, że wypełnisz tę lukę? Otóż nie. Oddałaś mnie jak jakąś rzecz. I nie rozumiem tylko dlaczego mi o tym nie powiedzieli- zrobiłam się blada jak ściana osłaniając się na kanapę.
-Shelly wszystko w porządku?- zapytał Marco
-Słabo mi.
-Najlepiej będzie jak pójdzie sobie już pani- stwierdził blondyn kierując te słowa do Sophii.
-Tak, oczywiście. Przepraszam.
-Michelle, nic Ci nie jest? Może chcesz się napić wody?
-Nie, juz jest ok. Powinieneś wracać na bankiet. Pewnie już Cię szukają.
-Przestań. Jeszcze coś Ci się stanie. Zadzwonię po Mario.
-Mario? Po co do Mario?
-Pokłóciliście się? Przeciez to Twój chłopak. Powinien o wszystkim wiedzieć- stwierdził blondyn.
Juz prawie o wszystkim zapomniałam. O tej całej szopce, którą wymyślił Goetze.
-Nie dzwoń do Niego, nie chcę Go martwić. Jutro mu wszystko powiem- skłamałam na poczekaniu.

***Następnego dnia***

Obudziłam się z lekkimi mdłościami. Lekarz kazał mi wtedy wąchać mydło i o dziwo pomagało. Mam wszystkiego dość. Jeszcze ta sprawa z matką. To słowo nie moze mi jakos przejść przez gardło jak o niej myślę. Nie wiem, muszę z kimś porozmawiać, bo zwariuję. Przejdę się do Lillian. Spacer dobrze mi zrobi. Ledwo wyszłam z domu zaatakowała mnie rozwścieczona Suzy.
-Co Ty wyprawiasz!- krzyknęła na chodniku, tak aby wszyscy sąsiedzi słyszeli.
-Uspokój się. O co Ci chodzi?
-Co on tu wczoraj robił? I nie wciskaj mi bajeczek, że niby matkę odnalazłaś, bo w to nie uwierzę.
-Daj spokój dziewczyno. Nic złego się nie dzieje, jasne?
-Nic złego?! Właśnie bardzo złego! Nie podoba mi się to! Nie wiem co tam sobie ubzdurałaś w tej swojej pustej główce ale my się zaręczyliśmy, rozumiesz? Nie spieprz tego!- Suzy z impetem odwróciła się na piecie i odeszła z impetem.


Jakby tego było mało rozbrzmiała się moja komórka.
I kto dzwonił?
.
.
.
.
.
.
.
Tak, właśnie Reus.



-Obudziłem Cię?
-Marco, dziękuję Ci za wczoraj ale błagam nie dzwoń do mnie więcej, nie przychodź tu i w ogóle zapomnij.
-Shelly, co się stało?
-Nic........a właściwie wiesz co? Załóż swojej dziewczynie obrożę. Najlepiej taką z kolcami, zeby nie przychodziły jej do głowy takie głupie pomysły.
-Ale Shell, Shell.........-usłyszałam lecz rozłączyłam się.
Co za wredna małpa! Co ona sobie wyobraża w ogóle?
Kipiąca złością wróciłam do domu. Przecież nie byłam w stanie nigdzie iść. Jak ja miałam ograniczać nerwy, stres jak z każdym dniem jest coraz gorzej? Chodzę jak tykająca bomba. Tylko czekam aż ktoś wciśnie guzik i po prostu wybuchnę. A nie chciałbym powiedzieć albo zrobić coś głupiego po złości. Ale nie wyrabiam, no po prostu krew mnie zalewa jak widzę co dookoła się dzieje. Czy choć raz w życiu wszystko nie moze iść idealnie? Zgodnie z planem?
******

Cześć gołąbeczki:*
Przepraszam z góry za rozdział. Ale ostatnio nie mam na nic weny.
Jutro poniedzialek.
Nie wiem jak przeżyję.
Grrrrrrrrrr
Ach:)

18 komentarzy:

  1. Jest świetnie! Jak zawsze.
    Wredna tą Suzy. I jeszcze ta matka... Oj..
    Czekam na nexty ;*


    let---it---go.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuję :)
      Postaram sie szybko dodac :)
      Wpadne na pewno. :)

      Usuń
  2. Super rozdział czekam na nastepny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje :*
      Postaram sie dodac w najblizszym czasie :)

      Usuń
  3. Tą Suzy to nic tylko poćwiartować.
    Biedna Shelly, takie przeżycia a powinna się oszczędzać bo jest w ciąży! :)
    Buziaki:*

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochana uwielbiam Cię za to opowiadanie :)
    Normalnie juz nie mogę doczekac się kolejnego rozdziału :*
    A ta Syzu to cisnienie mi tylko podniosła.
    Marika:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuję :*
      Postaram się pisac jak najszybciej :)

      Usuń
  5. Ale Ci nabiłam wyświetleń hahah :)
    Ubóstwiam to co piszesz :)
    Jest takie inne a zarazem świetne :)
    Czuje, że Suzy jeszcze namiesza -.-
    Buziaki:*

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak ta głupia dziewucha mnie denerwuje, ojjj
    Podniosłaś mi cisnienie :)
    Opowiadanie świetne, będę częściej zaglądac :)
    Buziaczki:**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że mogłam wywolac u Ciebie tak skrajne emocje :)
      Dziekuję,
      Pozdrawiam:*

      Usuń
  7. Hej Kochana :*
    Nadrobiłam wszystko :)
    Świetne<33
    Nie spodziewałam sie takiego rozwoju wydarzen :)
    Moja Shelly jest w ciąży!
    jUPIII!!!!!
    Co do rozdziału to wnerwiła mnie Suzy!.
    Niech trzyma się z dala od Reusika i Michelle.

    I kilka informacji dla Ciebie:
    Po 4 miesiacach nieobecnosci wracam tutaj-----> http://bvb-mojamilosc.blogspot.com/
    Zapraszam:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej ;)
      Cieszę się, że wróciłaś :)
      Tak, Twoja Shelly jest w ciąży :)
      Wpadne do Ciebie :*

      Usuń
  8. Co za wredna baba!
    Co ona sobie myśli, że Marco to jej własnosc?!
    Zabic ją!
    Weny życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nadrobiłam rozdział :)
    Przepraszam, ze dopiero teraz :)
    Rozdział jak zwykle cudny :)
    hahahah dobrze powiedziane.
    Niech Marco założy Suzy obrożę :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń