wtorek, 12 sierpnia 2014

Rozdział 39- Błagam,tylko nie mów, że wszystko będzie dobrze.

Nawet nie wiem ile siedzę już na tym łóżku, Marco drgnął pomrukując cicho.
-Czemu nie śpisz?- zapytał.
Odwróciłam się w Jego stronę, chciałam Mu tyle powiedzieć ale nie mogłam. Miałam w sobie tę cholerną blokadę, która nie pozwalała mi na to. W pomieszczeniu było całkowicie ciemno, w końcu była 2.00 w nocy. Widziałam jedynie cień rzęs, który opadał na policzki blondyna. Zaczęłam bawić się palcami u rąk, na których paznokcie były koloru czerwonego zupełnie jak teraz moja twarz.
-Marco...ja, to nie jest tak, że Cię nie kocham- zaczęłam półsłówkami na co Reus wcale nie odpowiadał. Po prostu leżał nieruchomo wpatrując się w moją osobę.
-Nie wiem co mam Ci powiedzieć. Chcę ale nie potrafię, to wszystko dzieje się za szybko- nie rozpłakałam się lecz niewiele brakowało. Blondyn nadal milczał, chciałam mojego starego Marco. Tego, którego by mnie przytulił i powiedział, że jest przy mnie. Nowy Marco ani nie drgnął, był jak skała kontynuowałam wiec:
-Odkąd tu przyjechałam z Mediolanu to wszystko idzie nie tak. Pieprzy się co tylko możliwe, ale nie wyjechałam stąd bo wiem doskonale, że to moje miejsce na Ziemi. Od zawsze to wiedziałam, Ty tu jesteś więc nigdzie się nie wybieram. Lecz teraz milczysz co jest okropne, wolałabym żebyś zaczął krzyczeć i wyszedł trzaskając drzwiami.
-Michelle...Przykro mi, naprawdę mi przykro z powodu tego co się stało ale nie pozwalasz sobie pomóc. Nie dopuszczasz mnie do siebie i przez to nie mam pojęcia czy jestem Ci do czegoś potrzebny. Nie chcę tak.

Analizowałam każde słowo Reusa. Naprawdę taka jestem? Musze przemyśleć, muszę odpocząć.
-Jesteś, jesteś mi potrzebny- odparłam krótko- Ale nie będziemy teraz tego roztrząsać. Chyba mieszkanie razem nie było dobrym pomysłem- stwierdziłam łapiąc walizkę na kółkach.


***

Nim się spostrzegłam już maszerowałam ulicami Dortmundu w kierunku domu Lils. Było strasznie cicho i ciemno, bałam się bardzo. Chciałam wyjąć telefon i słuchawki z torby, aby czymś zagłuszyć mój strach. Wtedy zorientowałam się, że mój telefon został u Reusa.
Dochodząc do celu mojej wizyty zadzwoniłam kilka razy dzwonkiem. Wiedziałam, że głośne pukanie nie zbudzi Lillian. Po chwili ujrzałam zaspaną dziewczynę w drzwiach.
-Shell? A co Ty tu robisz o tej porze?
-Mogę wejść?

Lils wpuściła mnie do środka otwierając na oścież wrota.
-Przepraszam, że o tej porze ale musiałam gdzieś się podziać.
-Siadaj w salonie, zrobię Nam herbaty.

Po kilku minutach dziewczyna wróciła z dwoma parującymi kubkami. Ja natomiast zajmowałam sofę trzymając twarz w dłoniach.
-Shelly co się stało? Pokłóciłaś się z Marco?
-Nie-
odparłam krótko
-Więc o co chodzi?
-Czy ja naprawdę jestem taka beznadziejna? Czy jestem aż taką egoistką?
-Michelle o czym Ty mówisz?
-Mama zostawiła mi list przed śmiercią.
-To miłe z Jej strony.
-Tak, bo taka właśnie była: miła, silna, nie dawał nic po sobie poznać. Gdyby nie powiedziała, że jest chora nic bym nie wiedziała. Nie oznajmiła mi nawet, że czuje się gorzej a ja byłam tak zajęta salonem, że nawet nie zadzwoniłam zapytać jak się czuje-
rozpłakałam się na dobre - Napisała mi w liście, że jest ze mnie dumna. Jest przy mnie, wie że sobie poradzę Ale ja tego nie jestem pewna Lils. Boję się tak bardzo.
-Michelle pij tą herbatę, trzęsiesz się cała.

Upiłam łyk by dalej kontynuować.
-Po rozstaniu z Reusem powiedziałam sobie, że zostanę kobietą sukcesu.
-Przecież jesteś. Masz swój własny salon-
przypomniała mi Lillian.
-W Mediolanie nie miałam czasu na jakiekolwiek romanse, przyjaciół. Odkąd tu przyjechałam to wszystko idzie nie po mojej myśli...
-Shell co się stało? Powiesz mi dlaczego przyszłaś tu o tak późnej porze?
-Czasami zastanawiam się co Wy tu jeszcze robicie: Ty, Matt, Reus...Wszyscy przecież ode mnie odchodzą.
-Shell! Co Ty wygadujesz. Sophie nie odeszła, ona umarła. Każdego to czeka.
-Marco też się wkurzył, że tak do Niego powiedziałam. To nie był pierwszy raz. Myśli, że Go nie kocham. Uważa, że jestem z Nim z przyzwyczajenia. Po prostu poszedł sobie spać a ja tak bardzo chciałam Mu powiedzieć, że mi zależy. Kocham Go, jak zobaczyłam Go po powrocie tutaj to myślałam, że serce mi z piersi wyskoczy. Ale nie umiem o tym rozmawiać. Zamknęłam się w sobie.
-Nie płacz, proszę
- Lillian głaskając moje włosy przytuliła mnie.
-Błagam Cię tylko nie mów, że wszystko będzie dobrze.
***************************
Przepraszam za taką długą przerwę w rozdziałach ale miałam chwile zwątpienia i nawet o zawieszeniu pomyślałam.
Ale dodaję:)
Buziaki:*

8 komentarzy:

  1. dlaczego ons mu tego nie powie??? Mam nadzieję, że się otworzy, szkoda to wszystko zaprzepaścić. Lubię tę parę. Czekam na kolejny, z nadzieją, że Shell weźnie się w garść.

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda że taki krótki rozdział, ale i tak jest świetny. Kolejna kłótnia Marco i Shelly?? No błagam! :D
    Czekam na nn. Wiesz o tym dobrze! ;)
    Buziaki ;***
    PS Dawno cię u mnie nie było :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Cieszę się, ze dodałaś nowy rozdział. Jak zawsze zaskakujący. Michelle powinna być silna i poukładać sobie to wszystko. Jestem pewna, że wyjdzie im to wszystkim na dobre :)
    Czekam na kolejny ! <3

    Zapraszam w wolnej chwili do mnie na trzeci rozdział http://dlugi-sen-diany.blogspot.com/
    Pozdrawiam i życzę weny. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Och, dobrze że jest rozdział ! :)
    Szkoda mi tej dwójki. ;/ Przecież tak się kochali a teraz co się z nimi dzieje... Mam nadzieję że przejdzie im obojgu. A Shelly powinna być twarda i walczyć o uczucia do Marco.. Ma nadzieję że się pogodzą.
    Czekam na nn. ! <3
    Zapraszam do Siebie. :)


    Buziaki ;****

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam nadzieję, że oboje sobie wszystko wyjaśnią.
    Przecież się kochają...
    Czekam z niecierpliwością na kolejny
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Przeczytałam Twój blog od początku i bardzo mi sie podoba :)
    Wierzę, że Marco i Shelly zrozumieją, jak bardzo sie kochają i nie będę już popadać w nieporozumienia :)
    Czekam na nn :)
    Całuje i dodaję do obserwowanych :***

    OdpowiedzUsuń
  7. I bardzo dobrze, że się rozmyśliłaś, już się bałam, że nie będę miała okazji czytać dalej tak interesującego opowiadania. Super, że jednak wróciłaś i mam nadzieję, że pozostaniesz z nami jak najdłużej. Z tej okazji życzę jak najwięcej weny i jak najmniej zwątpienia :)
    Co do samego rozdziału, liczę na to, że jednak wszystko sobie wyjaśnią i jakoś się dogadają.
    Informuj mnie proszę o nowych rozdziałach, niecierpliwie oczekuję na dalszy splot wydarzeń :)

    Pozdrawiam i zapraszam na : humbabumba.blogspot.com : )

    OdpowiedzUsuń
  8. Przybiłabym z Shelly piątkę, bo u mnie też wszystko się pieprzy :(
    Ale trzeba być silną i zdecydowaną w tym świecie żeby przetrwać :3 Myślę, że z Marco się dogadają i będą razem, bo stanowili świetną parę <3 Zapraszam do siebie :*

    OdpowiedzUsuń