piątek, 11 kwietnia 2014

Rozdział 22- Przenajświętszy Marco Reus

-Shelly? Co Ty robisz?- zapytał zdezorientowany Marco.
-Wyprowadzam się, wracam do siebie.

-Coś się stało tak? Suzy tu była?
-Nie, nikogo tu nie było. Po prostu chcę do domu.
-A tak naprawdę o co chodzi?
-Rozmawiałeś z moją "niby" matką o mnie. Jak mogłeś!
-Przyszła do mnie i powiedziała, że jest chora.
-I Ty przenajświętszy Marco Reus postanowiłeś powiedzieć wszystko o mnie bez mojej zgody. Co Ty sobie myślisz. Przez 24 lata nie wiedziałam nawet o jej istnieniu a teraz tylko dlatego, że jest chora mam byc jej wdzięczna, bo postanowiła się odezwać?
-Michelle, przepraszam. Masz rację, powinienem spytać Cię o zdanie. Nie wyprowadzaj się z tego powodu.
-Reus muszę do domu. Nie mogę wiecznie u Ciebie siedzieć.
-Ale obiecaj, że jakby coś się działo to wrócisz tu.

-Zgoda.
***

Z niepewnoscia przekroczyłam próg swojego domu. Byłam zrozpaczona. Niby byłam w swoim domu a czułam się tak obco. Wszystko do mnie wróciło. Nie mogłam tam zostać ani chwili dłużej. Pognałam co sił w nogach do Lillian nie zastanawiając się nawet nad tym, że klucz został w drzwiach i potencjalnie każdy mógł wejsc do środka. Lils jak zawsze o tej porze była w domu.
-Shell co się stało?
-Nie mogę tam mieszkac, rozumiesz? To miejsce jest okropne.
-Uspokój się mała, poradzimy sobie.
Na kogo jak na kogo ale na Lillian zawsze można było liczyć. Opowiedziałam jej wszystko w skrócie by wtajemniczyc ją w moje problemy.
-Shelly, nie przejmuj się. Sprzedasz mieszkanie i poszukasz czegoś nowego a do tego czasu zamieszkasz u mnie.
-Nie będzie żadnego problemu?- zapytałam.
-Żartujesz? Cieszę się, że spędzimy razem trochę czasu. Ostatnio nie miałyśmy go zbyt wiele dla siebie.
-A wiesz czego jeszcze dawno razem nie robiłyśmy?
-Shopping!- krzyknęłyśmy chórem.
Wdziałyśmy trampki na nogi i ruszyłyśmy na podbój centrum handlowego. Wszyscy patrzyli się jak na psychopatki, gdy weszłam do wózka i zwiedzałyśmy tak pół galerii. Po zjedzeniu czekoladowych lodów poszłyśmy rozejrzeć się za ciekawymi butami. Lils sięgała właśnie po karton z obuwiem, gdy wpadł na nią brunet.
-Uważaj jak chodzisz!- krzyknęła w bojowym nastroju dziewczyna.
-Goetze?- zapytałam podnosząc wzrok na mężczyznę.
-Michelle? a koleżance widzę znów włączył się agresor.
-Nie przypominam sobie, żebyśmy byli na Ty. W piaskownicy się z Tobą nie bawiłam- burknęła Lillian.
-Co tu robisz?- zapytałam Mario.
-Shelly to sklep z butami a więc?
-No tak, ale co robisz w damskim dziale?
-Och pewnie szanowny pan Goetze zmienił orientację. Zawsze wiedziałam, że z Tobą coś nie tak- wtrąciła się moja kochana przyjaciółka.
-Posłuchaj czy Ty zawsze musisz na mnie wrzeszczeć?!- odparł speszony już nieco Mario.
-Najwidoczniej jak Ciebie widzę to mi ciśnienie podnosisz.
-Może Was zostawię, co?- zapytałam lecz nikt tego nie usłyszał.
Tak byli przejęci, że nie patrzyli na to co się dzieje dookoła.
-Aż tak na Ciebie działam słoneczko?- to pytanie Mario skierował do Lils.
-Nie mów tak do mnie grubasie!
-Nie jestem gruby!
-Właśnie, że jesteś!
-Nieprawda!
-Prawda w oczy boli, co?
-Shelly powiedz jej coś, bo niechcący mogę jej coś zrobić- zadeklarował Goetze.
- O widzisz i jeszcze rękę na kobietę byś podniósł. Pięknie.
-Nie wyprowadzaj mnie z równowagi!
-Bo co?
-Jajco, 2:0
-Shell idziemy- zarządziła Lillian
-Umów się ze mną.........

-Słucham?- zapytała dziewczyna.
*****************************************************
Hej mordeczki :*
Kolejny w Waszą stronę :)
Jak tam przygotowania do świąt? Cieszycie się?
Wczoraj oglądałam wiadomości i był nasz Kubuś <3
Pomagał jakiemuś chłopcu i podarował mu 20.000 zł na leczenie.
Biedny chłopczyk ;(
Następny prawdo podobnie za tydzień, a więc przed świętami :)
Do następnego :)
Monika ♥

7 komentarzy:

  1. O jaaaaa :)
    To się dzieje :)
    Rozumiem Shell, nagle zgłasza się matka i o wszystko ma byc pięknie -.-
    No Reus źle zrobił ale dobrze, że przeprosił.
    Hahahahah Mario i Lils najlepsi :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Opowiadanie jest super. Ogólnie blog też jest ok.
    Gusia

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahaha sprzeczka między Mario a Lils. . . . . . Nie no genialna <3
    Szkoda że Shelly się wyprowadziła od Marco, ale wkurzył mnie on. . . .. po co mówił jej mamie to wszystko?! -,-
    Ciekawa jestem czy Lils sę zgodzi na "randkę" z Mariankiem <3
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozbroił mnie tytuł :)
    Szkoda, że się wyprowadziła od Reusa, no.
    Ta jej matka to mnie wkurza już konkretnie -.-
    Ciekawe czy Lils umówi sie z Mario:)
    Wyczuwam, że będzie ostro :)
    Pozdrawiam, Julita♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Już nadrobiłam :)
    Kurczaki pieczone to się porobiło :)
    Szkoda, ze się wyprowadziła od blondyna ale bedzie miał nauczkę, żeby nie załatwiać takich spraw za plecami Shell.
    Czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie, no troszkę się zdziwiłam jak sie dowiedzialam, że Marco rozmawiał z Suzy.
    Troche głupio wyszło, no ale chciał dobrze. Ma dobre serducho.
    Mam nadzieję, że Shelly jeszcze zamieszka z Reusem.
    Czekam na nn:)
    Buziaki:*

    OdpowiedzUsuń
  7. boski :) zapraszam do mnie http://zatraceniwsobie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń