niedziela, 1 grudnia 2013

Rozdział 11- "Marco, nie możemy"

Chłopaki przyjechali z meczu w pełni uradowani, gdyż rozgromili po raz kolejny tą bitwę. Marco Reus od razu po przyjeździe do Dortmundu zawitał w moim domu.
-O hej, już wróciliście?- zapytałam otwierając drzwi blondynowi- Wejdź.
-Tak. Przyszedłem zobaczyć jak się czujesz. Lepiej już?
-O wiele. Właściwie to nic mi już nie jest i od jutra z Mattem zaczynamy urządzać nasz butik......Marco?
-Tak?
-Chciałam podziękować. Za wszystko.
I wtedy  popełniłam błąd. Popatrzyłam w tęczówki blondyna, w których dostrzec można było iskry. I pewnie bym tego nie ujrzała gdybym nie stała tak blisko. Czułam jego oddech na swojej twarzy. Był coraz szybszy i intensywniejszy.
-Marco. Nie możemy. Tamto nic nie znaczyło. Pamiętasz?- rzekłam opierając swe czoło do głowy Reusa.
-To nie takie proste Michelle- zaczął blondyn odrywając się ode mnie i siadając na kanapie. Przysiadłam tuż obok aby posłuchać co dolega Reusowi, bo jego mina jednoznacznie oznaczała, że coś jest nie tak.
-Wmawiam sobie, że to nic nie znaczyło na siłę, wiesz? Nie wiem czy to dlatego, że tak długo się nie odzywałaś czy moze dlatego, że to rozstanie było takie bolesne, ale nie umiem zapomnieć o tym pocałunku. Wszyscy uważają mnie za słynnego Marco Reusa, który nie ma żadnych problemów. Ale tak nie jest! Chciałbym, żeby tak było ale niestety... Pogubiłem się w tym życiu Shelly...Nie wiem już sam kim jestem.
Zrobiło mi się tak żal blondyna jak nigdy dotąd. Okropne uczucie, gdy nie możesz komuś pomóc. Miałam mu tyle do powiedzenia....Chciałam to zrobić. Taki mężczyzna jak Reus zasługiwał na to.
-Ja wiem kim jesteś. Jesteś Marco Reus. Najlepszy na świecie Marco Reus. Jedyny i niepowtarzalny. Strasznie uczuciowy i dobry człowiek. 
Patrzyliśmy tak na siebie parę chwil, aż moje serce o mało co nie wyskoczyło i zaczęłam namiętnie całować blondyna.
Rzuciłam się na niego chwytając jego twarz w dłonie i spoczywając mu na kolanach.Marco nie miał nawet zamiaru przystopować. Zamiast tego zaczał całować moją szyję i przegryzajac delikatnie moja małżowinę szepnął:
-Tyle na to czekałem Michelle.
Znów zaczęłam Go całować tak samo zachłannie jak na początku rozpinając mu koszulę. W takim samym szybkim tempie pozbyłam się mojego swetra. Unosząc mnie do góry przenieśliśmy się do sypialni i stało się.
Przespałam się z Marco Reusem.

***

Z samego rana obudziło mnie delikatne muśnięcie warg na moim ramieniu. Było mi tak wstyd. Jak mogłam do tego dopuścić? Jak mogłam przespać się z zajętym facetem. Szargało mną mnóstwo negatywnych emocji.
-Wiem, że nie śpisz. Drga Ci powieka- szepnął Marco kładąc swą brodę na moim ramieniu.
Odwróciłam się do blondyna zakłopotana nie wiedząc co powiedzieć.
-Suzy- szepnęłam patrząc tępo w poduszkę.
-Mario- westchnął Marco.

Wtedy poczułam taki straszny ucisk w żołądku. Na moje usta już pchały się słowa wyjaśnienia, że przecież nic mnie z Mario nie łączy ale w rezultacie nic nie powiedziałam na ten temat, rzekłam tylko:
-Musimy przystopować, zapomnijmy o tym i najlepiej będzie jak odpoczniemy trochę od siebie.
-Masz rację- stwierdził Reus- jeszcze jedno: Michelle nie mów, że to nic nie znaczyło.....Pójdę już- stwierdził blondyn zamierzając wyjść.- Do widzenia księżniczko-  powiedział Marco na odchodne całując mnie w czoło. I wtedy gęstym strumieniem łez poleciały mi łzy. Ale poczekałam aż Reus opuści mieszkanie.
Ja nie płakałam, ja po prostu ryczałam. Tak głośno, że można by mnie usłyszeć na sąsiednim osiedlu.

*****************************

No to mamy jedenastkę:)
Nie będę się tu więcej o niej rozpisywać:)
Ocenę zostawiam Wam:**
Buziaki:*
Monika


7 komentarzy:

  1. Ojejku czułam, że do tego dojdzie! Najważniejsze, że Marco nadal ją kocha. Oni muszą być razem. Czekam na kolejny! Pozdrawiam i zapraszam do mnie :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Takie słodkie a smutne zarazem. ;c Mitchell powinna powiedzieć mu prawdę o Mario, wtedy byłoby łatwiej.. bo Suzy dla Reusa na pewno taka ważna nie jest. Rozpłakałam się przy końcówce, oni nie mogą przestać się spotykać. Błagam pozwól im się w końcu cieszyć tą miłością ;d
    Ach cóż pozostaje mi czekać na kolejny rozdział i na to jak dalej rozwinie się akcja. Chociaż w głębi duszy liczę, że Mitchell i Marco niebawem znów się spotkają ;3
    Czekam więc i pozdrawiam ;*
    A w wolnej chwili zapraszam do siebie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nominowałam Cię do Liebster Award ;) http://the-story-of-marco.blogspot.com/p/liebster-award.html

      Usuń
  3. O Boże ; c Końcówka mnie rozwaliła .. Oni muszą w końcu wszystko sobie wyjaśnić i być szczęśliwi ;x
    Marco nie może także oszukiwać Suzy, bo przecież jej nie kocha, a do tego ją zdradził ;/ Shelly powinna powiedzieć Marco prawdę, co do jej " związku " z Mario. Tak bardzo jest mi teraz szkoda Shelly ... ;c
    No nic , czekam na nn rozdział. Mam nadzieję, że pojawi się już niedługo ; *

    Pozdrawiam, Karinka <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj, oni muszą być razem ! <3
    Myślę, że Marco nie czuje nic do Suzy, a Shelly powinna powiedzieć mu że nic ją z Mario nie łączy...
    czekam na kolejny rozdział i pozdrawiam :)
    pomimowszystkokocham.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Cieszę się, że coś zaczyna iskrzyć, tzn. iskrzyło już dawno, ale oni uparcie wmawiali sobie, że nie! :D Jak to zakochani. :) Cóż, oni po prostu są dla siebie stworzeni i nie ma to, tamto.! Muszą być razem i koniec kropa.! :D A to, że się ze sobą przespali świadczy tylko o tym, jak bardzo siebie pragną. :)
    Czekam na kolejny.! :)
    Pozdrawiam.! :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Ojojojojoj biedna ona...
    Szkoda mi jej,
    Wiesz najgorsze jest że Marco nie wie że nic
    nie łączy jej z Mario ;<
    Czekam ;*
    Buziaki ;**


    Ps. Jeśli będziesz miała ochotę wbijaj do mnie :)

    OdpowiedzUsuń